Bartosz Pogan: W środowy wieczór wystąpiłeś w rewanżowym meczu półfinałowym Elite League KnockOut Cup. Peterborough uległo na wyjeździe Poole, a ty wywalczyłeś tylko 1 punkt. Jak podsumujesz ten mecz?
Krzysztof Buczkowski: Mecz w moim wykonaniu fatalny. Były to ostatnie zawody na Wyspach w tym sezonie i ciesze się, że odjechałem sezon bez kontuzji i spełniłem oczekiwania włodarzy "Panter".
Peterborough dotarło do półfinałów rozgrywek Elite League i Elite League KnockOut Cup. W trakcie sezonu awansowałeś z numeru 7 na numer 2, pod którym startowałeś do końca rozgrywek. Jak ocenisz swoją postawę na brytyjskich torach w tym sezonie?
- Przed sezonem dostaliśmy cel jakim była pierwsza czwórka. Cel został wykonany w 100%. Klub zapewnił mi znakomitą opiekę, organizację i dał dużo możliwości. Techniczne angielskie tory nauczyły mnie pewności w jeździe i ciągłość startów, które zapewniły równą formę przez cały sezon. Jestem zadowolony z jazdy w Anglii i już niedługo będę podpisywał kontrakt na nowy rok.
W drużynie GTŻ-u uzyskałeś drugą średnią, po Tomku Chrzanowskim. Zdarzały się słabsze mecze, jak np. w Rzeszowie, jednak zdecydowanie przeważały te lepsze. Jak ocenisz sezon na polskich torach w swoim wykonaniu?
- Indywidualnie sezon zaliczam do udanych. Celem była średnia biegowa powyżej 2,000 pkt. W kolejnym sezonie chciałbym lepiej prezentować się w meczach wyjazdowych bo w domu nie jest źle.
W sezonie 2010 sprawowałeś również funkcję kapitana grudziądzkiego zespołu. W poniedziałkowym wydaniu Nowości pewien redaktor wręcz w kontrowersyjny sposób napisał: "Czy to jest kapitan z klasą?", podając przykład, że kilkukrotnie odmówiłeś wywiadu tej gazecie... Jak skomentujesz ten artykuł?
- Prawda jest taka, iż odmówiłem wywiadu przed IMP w Zielonej Górze i pewnie dlatego tak ostre słowa redaktora. Mam jednak zasadę, iż przed zawodami nie udzielam wywiadów, gdyż koncentruję się na starcie i przygotowaniu sprzętu. Wiadomo, łatwiej jest napisać coś na papierze niż powiedzieć prosto w oczy. Jeżeli Pan Ornowski ma jeszcze do mnie jakieś zarzuty to czekam na telefon.
W Grudziądzu jesteś postrzegany jako miły, skromny i ambitny zawodnik. W wspomnianym artykule redaktor wspomniał też, że na takie "fochy" pozwolić sobie mogą tacy zawodnicy jak Gollob czy Crump, a nie taki zawodnik jak ty, który jeszcze nic nie osiągnął... Jak odniesiesz się do tych przykrych słów?
- Tu chodziło o ten nieudzielony wywiad. Przykro mi się zrobiło, że ktoś napisał, że nic nie osiągnąłem i nie osiągnę. Resztę pozostawię bez komentarza...
W niedzielę czeka Cię turniej pożegnalny Jacka Krzyżaniaka w Toruniu. Z jakim nastawieniem przystąpisz do tych zawodów? Będzie to twój ostatni start w tym roku?
- Tak będzie to ostatni start. Nastawienie do zawodów jak do każdych innych. Chcę zaprezentować się pozytywnie i szczęśliwie zakończyć ten sezon a także podziękować Jackowi za te wszystkie lata na torze, wspólną rywalizację i za to co wniósł do polskiego żużla.
W ostatnich dniach na wasze konta wpłynęła część zaległych pieniędzy z grudziądzkiego klubu. Możesz to potwierdzić?
- Powiem krótko - potwierdzam.
Zostajesz w GTŻ na kolejny rok, bowiem obowiązuje cię jeszcze kontrakt. 25 listopada odbędą się nowe wybory władz klubu. Prezes Fiałkowski oczekuje tym razem następców. Myślisz, że w Grudziądzu jest taka osoba, która mogłaby to przejąć i w profesjonalny sposób prowadzić grudziądzki klub?
- Szczerze mówiąc nie zastanawiałem się nad tym. Do mnie należy jazda na torze, a sprawy biurowe pozostawiam obecnym rządzącym bądź nowo wybranym. Mam tylko nadzieję, że w 2011 zostanie stworzona drużyna walcząca o jak najwyższe cele w I lidze i przyciągnie tłumy kibiców na grudziądzki owal.
Krzysztof Buczkowski wierzy, że w sezonie 2011 grudziądzka drużyna powalczy o najwyższe cele w lidze