Problem dla skarbnika

Po meczu z Rawiczem wesołej miny nie miał skarbnik bydgoskiego klubu. Wszak wszystkim żużlowcom Polonii trzeba zapłacić bardzo duże stawki za zdobyte punkty, a wpływy z biletów były bardzo mizerne.

Niedzielne zawody obserwowało zaledwie dwa tysięcy fanów, w tym połowa to tak zwani "karnetowcy". Spory wpływ na tak żenującą frekwencję miała nie tylko upalna aura, ale również bardzo słaby rywal. Potwierdziło się to na torze, gdyż bydgoszczanie rozgromili gości z Rawicza 73:17. I wszystko byłoby dobrze, gdyby nie to, że żużlowcy Polonii legitymowali się sporymi zdobyczami punktowymi. Jedynie Emil Sajfutdidnow i Michał Łopaczewski zeszli poniżej granicy dziesięciu "oczek". To oznacza spore problemy dla klubowej kasy.

- Nie rozmawiałem o tym z prezesem Tillingerem, ale na pewno będzie to bolało. Uważam od dawna, że powinien wrócić KSM, bo wtedy większość spotkań w lidze byłaby bardziej emocjonująca. Rawicz nie jestem mocnym zespołem, ale przy KSM-ach składy drużyn z pewnością bardziej by się wyrównały. My, co prawda nie jesteśmy od układania regulaminów, ale władze polskiego żużla powinny wziąć sobie głęboko do serca ostatnie wydarzenia, bo to wykańcza finansowo wszystkie kluby - podsumował całą sytuację szkoleniowiec Polonii, Zenon Plech.

W innym jednostronnym spotkaniu GTŻ Grudziądz wygrał z Lokomotivem Daugavpils 62:28. Warto w tym miejscu wspomnieć, że wcześniej bydgoszczanie również bardzo wysoko pokonali zespół z Łotwy 60:32. Na większe emocje na stadionie przy ulicy Sportowej przyjdzie czekać zapewne do 27 lipca, kiedy Polonia podejmie czwarty w tabeli Intar Ostrów.

Komentarze (0)