Robert Sawina (trener Lotosu Gdańsk): W przypadku Billy Forsberga i Damiana Sperza zanotowaliśmy zdobycze punktowe, które nas interesują. Zdobyli razem 9 punktów, a to jest bardzo dużo i w trudnych meczach pomoc juniorów wysokości 5-6 punktów to byłoby bardzo wiele. Świetnie pojechał Sperz, jednak na pewno jednak nie jest to mecz życia Damiana. Będą jeszcze lepsze mecze i mam nadzieję że jeszcze w tym sezonie będzie ten moment, w którym jego wartość przekroczy wartość juniora zagranicznego i na przyszłe lata z pewnością będzie to silne ogniwo naszego zespołu, w końcu regulaminowo musimy mieć zawodnika polskiego. Zawsze jest tak, że po kilku wyścigach wartościowi zawodnicy przyjezdni dopasowują się i jak równy z równym walczą w kolejnych biegach. Było tak w przypadku Skórnickiego i Trojanowskiego, a także po części Jankowskiego i Kościucha. W jakimś momencie meczu PSŻ musiał zastosować rezerwy taktyczne, jednak był to z ich strony tylko łabędzi śpiew, gdyż tych rezerw nie można stosować bez końca. Wiadomo jednak było, że w pewnym momencie to puści i będziemy tylko powiększać przewagę. W 14 wyścigu wystąpili ci, którzy zanotowali trzecią i czwartą zdobycz punktową w zespole, w przypadku Bjarne Pedersena oddał on w prezencie wyścig Cyprianowi Szymko, który też czeka na swoją szansę i takową otrzymał. Trudno jest rywalizować z najlepszymi w ostatnim wyścigu tak, jak się potrafi najlepiej. Cyprian jechał jednak poprawnie i zdobył doświadczenie. Punktu nie przywiózł, ale chodzi o to, aby zapoznał się z realiami, które są w zawodach. To zupełnie coś innego niż trening, czy zawody młodzieżowe. Tomasz Chrzanowski stracił pewne punkty przez defekt, Bjarne Pedersen zdobył komplet z bonusem, gdy przyjechał drugi - wygrał wtedy Tobias Kroner i wiadomo, że nie goni się zawodników ze swojej drużyny. Zetterstroem i Kroner zanotowali dobre występy, ale nie mogę powiedzieć, że Tobias na stałe zagości u nas w składzie, gdyż po występie Gafurova z Rawiczem też wydawało nam się, że mamy piątego seniora, jednak trzeba ciągle udowadniać swoją wartość i dokładać punkty potrzebne dla zespołu, aby wygrywał. Gdyby Renat Gafurov zdobył 2-3 punkty w Poznaniu też nie byłoby takiego problemu, jaki był po remisie. Krzysztof Jabłoński miał dziś natomiast problem ze startem, potrenuje po zawodach i liczę, że problem ten zostanie rozwiązany.
Maciej Polny (prezes Lotosu Gdańsk) Tylko od Gafurova i Karpova zależy co zrobimy z nimi dalej. Czekamy na rzeczowe wyjaśnienie ich słabej formy. Jeżeli przyjadą, przekażą jak zamierzają poprawić swoje wyniki, to zostanie to przyjęte. Dzisiejszy mecz pokazał, że Kroner dostanie kolejną szansę, bo Gafurov miał ich zbyt wiele i żadnej nie wykorzystał. Nadal szukamy zawodników. Jak wszyscy wiedzą rynek jest bardzo przetrzebiony i większym ryzykiem byłoby wystawienie kogoś, kto jeszcze w Polsce nie jeździł, niż desygnowanie do składu Kronera, który pokazuje że formę może ma jeszcze nie ustabilizowaną, ale jeździć potrafi. Z lepszych zawodników, których znamy został Edward Kennett. Jest jeszcze paru zawodników, którzy w Polsce nie jeździli i może będziemy mieli nosa i takiego zawodnika nam się uda w ciągu najbliższych dni pozyskać. Czynimy jakieś starania, jednak nie gwarantuję, że coś z tego wyjdzie. Trener uważa, że powinniśmy dać szansę tym zawodnikom, którzy są i ja się ze zdaniem trenera liczę. Musimy mieć jednak zabezpieczenie, na wypadek gdyby zdarzyła się kontuzja. W końcu kontuzje w tym sezonie nas nie omijają... Teraz jedziemy w Rawiczu, który napsuł sporo krwi Polonii. Dziś Kolejarz przegrał 73:17 w Bydgoszczy i ten wynik robi wrażenie, ja współczuję tylko prezesowi Tyllingerowi, który będzie musiał wypłacić dużo pieniędzy zawodnikom.
Tomasz Chrzanowski (Lotos Gdańsk): Jestem zadowolony, chociaż kilka wyścigów było bardzo nerwowych i goście pokazali, że potrafią jeździć. Przytrafił mi się defekt w postaci pęknięcia dętki, jest to pierwszy mój defekt na gdańskim torze od początku moich startów tutaj. Szkoda punktów, ale najważniejsze że wygraliśmy. W piątek przechodzić będę rezonans magnetyczny i będzie diagnoza odnośnie dalszej rehabilitacji mojego kolana. Kończę kurację antybiotykową, jutro czeka mnie kontrolna wizyta u lekarza i mam nadzieję, że w ciągu tygodnia powrócę do siły i zdrowia. Wygrywamy wszystko u siebie, gdyż mamy atut własnego toru. Mało było spotkań w tym sezonie w Gdańsku, jednak mogę stwierdzić, że na każdym meczu był on inny. Było testowanych wiele różnych rozwiązań. Dziś był inny, niż w czwartek w eliminacjach mistrzostw Polski. Chcemy zebrać całą drużynę, aby każdy się wypowiedział w którym kierunku ułożyć ten tor, aby z najcięższymi rywalami tutaj godnie walczyć. Czy stać nas na bonusy z Ostrowem i Bydgoszczą? Na pewno tak. Mamy czas, aby unormowała się sytuacja dotycząca warunków torowych, łatwiej będzie uregulować sprzęt, aby wygrywać w kluczowych momentach sezonu. Jeśli chodzi o zawieszenie Karpova i Gafurova, to w takiej sytuacji się nigdy nie znalazłem i ciężko mi się tutaj wypowiadać. Są inni zawodnicy, którzy mogą ich zastąpić, starają się i walczą, a czy zawieszenie to dobre rozwiązanie - czas pokaże.
Tobias Kroner (Lotos Gdańsk): Było nieźle. Tor był dzisiaj strasznie twardy i suchy, trzeba było pokombinować z ustawieniami. W ostatnim biegu nie spisałem się najlepiej. Popełniłem błąd, przestraszyłem się troszkę w pierwszym łuku. Moja jazda to nie było do końca to, na co liczę, ale wciąż jestem zadowolony i wierzę, że z każdym startem będzie coraz lepiej. Wiem, że mam szansę wskoczyć do składu za Renata Gafurova, ale ta liga to dla mnie wciąż coś nowego, a Renat startuje w Polsce już dosyć długo. Ja ciągle uczę się polskich torów, ale jestem młody i pełen wiary, że wszystko potoczy się tak, jakbym tego chciał. Dzisiejszy mecz Polska-Niemcy? Teraz wolę powiedzieć, że będzie 1:1 (śmiech, dop. red.), ale mam nadzieję, że oglądając dzisiejszy mecz w hotelu będę mógł świętować zwycięstwo.
Magnus Zetterstroem (Lotos Gdańsk): Strasznie dziś gorąco, więc dosyć ciężko się jechało, ale za nami bardzo dobre spotkanie. Punktowali wszyscy zawodnicy, co bardzo cieszy. Poznań pojechał dziś bardzo dobrze, walczyli. Tym bardziej cieszy nas wygrana. Jeśli chodzi o zawieszenie Renata Gafurova i Andrieja Karpowa, to cóż... To decyzja trenera i władz klubu - należy ją uszanować. Na pewno nie jest łatwiej, kiedy wypada ktoś z drużyny, ale myślę, że trener zestawił na dzisiejszy mecz najsilniejszy możliwy skład. Wygraliśmy, a przecież to był nasz główny cel. Wszystko zależy teraz od Renata i Andrieja - muszą teraz ciężej pracować, aby udowodnić, że są w stanie walczyć i zdobywać punkty dla tego klubu.
Nareszcie przyzwoicie zapunktował wychowanek klubu z Gdańska - Damian Sperz. Co możesz jako kapitan powiedzieć o tym młodym zawodniku?
- Bardzo fajnie, kiedy do drużyny wchodzi świeża krew i zaczyna kręcić punkty. W tym sezonie brakuje nam tych juniorskich zdobyczy - myślę, że to nasza największa słabość. Nasza drużyna jest bardzo silna, ale właściwie mamy tylko jednego punktującego juniora. Kiedy jednak ani Karpow, ani Billy Forsberg nie spisują się tak dobrze jak na to liczymy to mamy spory problem. Odkąd jestem w Gdańsku widzę, że Damian bardzo ciężko pracuje, i dużo trenuje. Ten chłopak nadal potrzebuje trochę czasu, ale widać, że mocno idzie do przodu. Dzisiaj zdobył trochę punktów i to jest bardzo ważne, motywujące. Taki występ sprawia, że do następnych zawodów podchodzisz pełen wiary w jeszcze lepsze rezultaty i z dużym uśmiechem na twarzy. Wierzę, że Damian będzie coraz lepszy.
Powiedz jeszcze jak ocenisz swój powrót do startów w Anglii?
- No tak, na początku zdecydowałem się, że odpuszczę w tym sezonie. Jednak po pewnym czasie brakowało mi jazdy i uważam, że zrobiłem dobrze decydując się na jazdę dla Poole. To mi pomoże w przygotowaniu formy na Polskę. Nawet jeśli są to zupełnie inne tory, o kompletnie różnych parametrach, to częste starty robią swoje i budują formę. Na przykład w tym tygodniu jadę praktycznie mecz za meczem, mam bardzo napięty terminarz. To jest jednak część całej tej gry i bardzo się cieszę, że mogę tak dużo jeździć.
Damian Sperz (Lotos Gdańsk): Wypadłem dziś dobrze i cieszę się z tego powodu. Wygrałem pierwszy bieg, później też było dosyć dobrze. W ćwierćfinale Indywidualnych Mistrzostw Polski miałem problem z torem, który był zupełnie inny niż na treningach i miałem inaczej ustawiony motor. Nic mi nie pasowało. Teraz tor był typowo gdański, dosyć twardy. Czytałem wypowiedź Norberta Kościucha, że w niego uderzyłem podczas ćwierćfinału. Mi się wydaje, że nie, ale dziś wygrałem z nim dwa razy i cieszę się, że nie dał mi rady. Moim głównym celem jest Brązowy Kask. Finał jest w Gdańsku, trzeba najpierw przejść półfinały, które są w Gnieźnie lub Ostrowie. W finale chciałbym stanąć na pudle, najlepiej na najwyższym stopniu (śmiech, dop.red.). W tym roku nie załapałem się do kadry na Drużynowe Mistrzostwa Europy Juniorów, mam nadzieję że w przyszłym się to uda.