- Trzon naszego zespołu jest już dosyć solidny. Zależało mi na tym, żeby nasza drużyna miała odpowiedni potencjał. Prezes Wojciechowski buduje drużynę, która ma walczyć o awans do Ekstraligi, co jest dla mnie bardzo istotne. Właśnie dlatego zdecydowałem się podpisać kontrakt z Polonią. Mam zaufanie do tego klubu. Myślę, że Emil Sajfutdinow też zostanie w Bydgoszczy. To jest zawodnik, który od dawna jest związany z tym klubem. On jest obcokrajowcem, ale każdy w klubie traktuje go jak swojego. Spodziewam się, że z nim w składzie będziemy tworzyli naprawdę mocną ekipę - powiedział dla SportoweFakty.pl Robert Kościecha.
Zawodnik uważa, że prezes Wojciechowski postępuje roztropnie, stawiając na zawodników, którzy reprezentowali Polonię w zakończonym sezonie. - Cieszę się, że klub zdecydował się postawić na tych samych zawodników. Świadczy to o profesjonalnym podejściu i o tym, że współpraca dobrze się układa. Gdyby nie było dobrej atmosfery, to większość zawodników by odeszła.
Kościecha nie chciał wdawać się w szczegóły dotyczące mechanizmu konstruowania kontraktu w oparciu o ograniczenia wynikające z regulaminu finansowego. Bardzo bezpośrednio wyjaśnił jednak co sądzi o nim i o ustanawianiu maksymalnych płac. - Mamy demokrację. Jeśli ktoś siedząc w Warszawie odgórnie ma narzucać ile kto ma zarabiać, to jest to dla mnie dziwne. Niedługo usłyszymy ile maksymalnie mogą zarabiać przedstawiciele innych profesji. Moim zdaniem takie ograniczenia są bez sensu. Jeśli pracodawcę stać na wypłacanie określonej premii, to jego sprawa. Nasza profesja wiąże się z ogromnymi kosztami własnymi oraz ryzykiem, jakie niesie jazda na żużlu. Dla mnie wyznaczanie nam odgórnie kwot, które możemy zarobić jest śmieszne. Tym bardziej jest to dla mnie niezrozumiałe, gdy o ograniczeniach decydują osoby, które nie znają się na tym sporcie i nie konsultują tego z żużlowcami. Nie wierzę, żeby ktoś podpisał w pierwszej lidze kontrakt, na podstawie którego miałby otrzymywać 800 zł za punkt.
Robert Kościecha