Damian Baliński: Zakończyć karierę w Unii Leszno

Damian Baliński doszedł do porozumienia z leszczyńskimi działaczami w sprawie nowego kontraktu. Zawodnik opowiada o swoim przywiązaniu do macierzystego klubu i zaufaniu jakim obdarzono go po fatalnych występach w 2009 roku.

- Moje relacje z klubem są bardzo dobre. Bez problemu dogadujemy się w najważniejszych kwestiach. Mam zapewnione dobre warunki do funkcjonowania jako zawodnik. W mojej sytuacji zmiana otoczenia nie miałaby żadnego sensu. Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej - mówi dla SportoweFakty.pl Damian Baliński.

Mimo bardzo słabych wyników w 2009 roku Baliński otrzymał szansę zrehabilitowania się. - Podejrzewam, że żaden inny klub nie dałby mi w takiej sytuacji kolejnej szansy. W Lesznie miałem taką możliwość co bardzo szanuję. Jeździłem w Unii w również w czasach, kiedy nie zawsze wszystko się układało. Nie ma powodu, żebym teraz po dobrym sezonie zmieniał klub.

Damian Baliński od ponad piętnastu lat związany jest z Unią Leszno. - To jest dla mnie szczególne uczucie jeździć od początku kariery w tym samym klubie. W tym samym czasie inni zawodnicy kursowali w różnych kierunkach, od drużyny do drużyny. Poza Wiesławem Jagusiem i mną trudno wskazać innych żużlowców, którzy tyle lat spędzili w swoim macierzystym klubie. Nie ukrywam, że jestem z tego powodu dumny. Chciałbym, żeby moja kariera potoczyła się tak, żebym zakończył ją reprezentując barwy Unii Leszno.

Baliński nigdy nie należał do zawodników o których byłoby głośno w okresie transferowym. Mimo świetnego sezonu żużlowiec nie otrzymał propozycji startów z innych klubów. - Nie było sygnałów z innych klubów ani żadnych rozmów. Myślę, że po tylu latach jazdy dla Unii wszyscy już wiedzą, że jestem bardzo mocno zżyty z Lesznem i nie mam ochoty zmieniać otoczenia - tłumaczy zawodnik.

Leszczyńscy kibice wyjątkowo cierpliwie znosili słabą jazdę Balińskiego w 2009 roku. Wydaje się mało prawdopodobnym, żeby inny zawodnik mógł liczyć w Lesznie na podobną wyrozumiałość. - Kibicom należą się ode mnie wyrazy szacunku i podziękowania. Fani wielokrotnie wspierali mnie mimo słabych występów. Czułem, że we mnie wierzą i wspierają mnie duchowo. Dało się to odczuć nawet w trakcie meczów, które mi nie wychodziły. To się dla mnie bardzo liczy. Nie spotkałem się z sytuacją, żeby ktoś obrzucał mnie wyzwiskami. Kibice odegrali swoją rolę w moim powrocie do dobrej jazdy. Wpływ na to miała też moja rodzina, sponsorzy i działacze leszczyńskiego klubu. Ich wiara w moje umiejętności dodała mi skrzydeł. Razem stworzyliśmy coś naprawdę wartościowego. Serdecznie im za to dziękuję.

Damian Baliński

Źródło artykułu: