Robert Szłapak: W Pile dojdzie do zmiany prezydenta i ma to spore znaczenie dla dalszego funkcjonowania klubu. Doszło już do rozmów z Piotrem Głowskim?
Piotr Szymko: Tak, oczywiście. Pierwsze spotkania, wówczas z Senatorem Piotrem Głowskim, odbyłem jeszcze z Panem Wieczorkiem. Później rozmawialiśmy w maju, było kilka spotkań przed wyborami i oczywiście teraz z Prezydentem elektem też się spotkałem.
Jakie obietnice składa nowy prezydent?
- Co do obietnic i deklaracji wypowiemy się w poniedziałek. Będzie zaprzysiężenie prezydenta i umówiliśmy się, że wcześniej nie będziemy rozmawiali o obietnicach. Prezydent rozpoczyna pracę w ratuszu dziewiątego grudnia i wówczas będzie miał większą wiedzę na temat tego czym dysponuje. Wtedy będziemy rozmawiali na temat kwot i zadań jakie go czekają. Ja zdaję sobie z tego sprawę, że w mieście jest wiele ważniejszych spraw niż żużel. Wiem, że nie zostaniemy bez opieki i wierzę, że pomoc będzie znacząca.
Może Pan potwierdzić, że prowadzone są także zaawansowane rozmowy z potencjalnym sponsorem strategicznym?
- Oczywiście. Ze sponsorem strategicznym nadal trwają rozmowy, a część rozmów z mniejszymi sponsorami jest już sfinalizowana. Z tego co pamiętam we wtorek jedziemy podpisać umowę z kolejną firmą - z Czarnkowa. Ustaliliśmy, że kiedy będziemy mieli pełen pakiet umów podpisany, to na wspólnej konferencji poinformujemy wszystkich. Być może będzie to dopiero siedemnastego grudnia, ponieważ jest przewidziane spotkanie w sprawie organizacji Półfinału Mistrzostw Świata w Pile. Organizacje taką mam nadzieję otrzymamy i ten turniej odbędzie się w Pile.
Już w trakcie sezonu mówiło się, że po sezonie może zostać powołana sportowa spółka akcyjna. Nadal jest na to szansa?
- Jest na to szansa, ale ja nie jestem prawnikiem. Zdaję sobie sprawę, że nie jest to kwestia tygodnia czy dwóch. Jest to kilka miesięcy wytężonej pracy. Jeżeli decyzję o powołaniu spółki podejmiemy, to odpowiedni ludzie się tym zajmą. Ja nie mam wiedzy na temat jak się to odbywa i nie będę się w to bardzo angażował. Z pewnością jednak nie jest tak jak niektórzy dziennikarze sugerują, że zamykamy ten klub, a otwieramy spółkę. Jest to wykluczone. Zadłużenia jakie są, to jest dla nas najważniejsza sprawa. Chłopacy włożyli w miniony sezon kawał serca i mimo braku spektakularnego wyniku to im się należy. W momencie gdy będziemy mieli budżet zapięty, będziemy mogli rozmawiać o konkretach. Część budżetu stała się już faktem, ale czekamy na całość i wówczas będziemy podpisywać kontrakty. Nie chcemy, aby przyszły sezon był nawet w najmniejszej części taki sam jak miniony. Nie możemy podpisać kontraktów opartych na kłamstwach i bzdurach, jak to miało miejsce w zeszłym roku. Chcemy podejść do sprawy uczciwie i dlatego wstrzymujemy się. Między innymi przez to przegraliśmy walkę o Simona, a właściwie zabrakło dobrej woli drugiej strony. Dżentelmeńskie umowy jak widać w sporcie żużlowym nie mają zastosowania.
A co z Aleksiejem Charczenko? Nie jest tajemnicą, że na brak ofert nie narzeka. Jest szansa na zatrzymanie go w Pile?
- Szansa jest, ale nie możemy bić się w nieskończoność. Mniej więcej znam warunki jakie ma w innym klubie i nie informował mnie o nich po to, aby je przebijać. Wiem, że nawet na nieco gorsze warunki u nas się zgodzi. Jak twierdzi - atmosfera i to co przeżył w tym mieście do czegoś go zobowiązuje. Na siłę nic nie będziemy robić, ani ewentualnie rozstawać się w gniewie i rozpaczy. Bardzo zależy mi na tym, żeby się rozwijał i jeżeli będzie miał dużo lepsze warunki w innym klubie, to w stosunku do niego i każdego innego, będę podchodził w taki sam sposób. Są to moi koledzy i przyjaciele, z którymi współpracowałem i życzę im jak najlepiej. Nie mogę z tego powodu, że akurat wybiera lepszą ofertę, mieć do niego żalu i pretensji. Oni z tego żyją. Zrobimy wszystko aby został, a jeżeli nie damy rady, to z pewnością spotkamy się na meczu w Pile. Jak zapniemy budżet, to zrobimy wszystko, abyśmy nie byli chłopcem do bicia. Nie możemy po sezonie martwić się długami, a pilski żużel musi odzyskać wiarygodność i to jest priorytet na ten sezon.
Otrzymuję mnóstwo pytań o przyszłość Piotra Śwista. Pan już wie gdzie kapitan Polonii wystartuje w przyszłym sezonie?
- Wiem, że Piotrek chce startować w Pile, wiem też, że ma oferty z innych klubów. Ostatnio mi powiedział, żebym o to się nie martwił, bo jak nie uda się w Pile, to będzie miał gdzie jeździć. Jeżeli nie będziemy w stanie spełnić jego oczekiwań, to podobnie jak inni zawodnicy, wybierze inną ofertę. Piotrek chce startować w Pile, my chcemy żeby startował w Pile, a do ustalenia zostały sprawy finansowe.
Są to sprawy finansowe, które pozwolą spełnić główny warunek - nie zadłużanie się klubu?
- Oczywiście, że tak. Nie możemy zrobić tak, żeby po sezonie kwota, którą ma obecnie otrzymać Świst, się podwoiła. To mija się z celem. Ja rozumiem, że robimy to dla kibiców i ich radość jest dla nas najważniejsza, ale to co się dzieje w klubie też jest ważne. Musimy pamiętać o tym, że nie jeden, dwóch czy trzech zawodników jest w klubie, ale siedmiu startujących, a łącznie około dwunastu. Trzeba pamiętać o tym, że mają się rozwijać też ci młodzi chłopcy, bo to w nich jest przyszłość klubu.
Część zawodników zeszłorocznej Polonii z pewnością zmieni barwy klubowe i musi mieć Pan na oku już kilku zastępców. Może Pan zdradzić o kim Pan myśli w kontekście następnego sezonu?
- Nie chce mówić o nazwiskach, bo jutro się okaże, że prezesi innych klubów staną na rzęsach i będą robić wszystko, aby ich podebrać. Mogę powiedzieć tyle - jesteśmy w stałym kontakcie z jednym z czołowych zawodników II ligi i poprosiłem go, aby wstrzymał się do momentu, kiedy będę wiedział jakie realnie warunki mogę zaproponować. Nie chcę aby w maju, czy czerwcu skończyły się pieniądze.
Jednym z głównych celów nadal jest przedłużenie kontraktu z Andriejem Korolewem?
- Prowadzimy z nim dzisiaj rozmowy, wyraził chęć startów i wiemy, że mamy wobec niego jakieś zaległości. Jedną część już dostał, drugą, podobnie jak pozostali zawodnicy, dostanie w przyszłym tygodniu. Andrzeja słowo jest dla mnie bardzo ważne i powiedział, że chce startować w Pile, ale zdajemy sobie sprawę, że musi on zapewnić także byt rodzinie.
Pozostanie w Pile Piotra Rembasa jest już pewne?
- Piotrek jest gotowy do startów, chce startować w Pile i do podpisania kontraktu dojdzie, jak będziemy mieli jasny budżet.
Jak będą wyglądały przygotowania zawodników do sezonu? Będzie to podobnie jak poprzednio, a więc wspólne zgrupowanie?
- W zeszłym roku były wspólne przygotowania, ale trwało to krótko. Myślę, że w tym roku będzie inaczej. Mam już załatwioną siłownię i salę w gimnazjum nr 4. To szkoła, z którą współpracujemy już od dłuższego czasu. Sprawę basenu myślę, że w najbliższych dniach także dogramy. Z całą pewnością zajęcia będą co tydzień w piątki i soboty, bo część chłopców ma szkołę - będzie to głównie właśnie dla młodych chłopaków. Zgrupowanie całej drużyny jest także planowane, ale to musimy zrobić w późniejszym czasie. Jeżeli jednak będę miał wybierać wyjazd na zgrupowanie, a zakup nowego motocykla dla któregoś z chłopaków, to sprawa jest oczywista - zostaniemy na miejscu.
Na koniec proszę mi wytłumaczyć, jak to przebijanie się klubów w ofertach ma się do nowego regulaminu finansowego?
- Nijak. Prosta sprawa - wiemy, że te ustalenia niczego nie wnoszą. Zamierzamy wystosować do przewodniczącego GKSŻ - Piotra Szymańskiego, otwarty list w tej sprawie. Być może już dzisiaj prezes zredaguje to i wyśle. Wiemy jak chłopacy podpisują kontrakty, nikt na to nie zwraca uwagi, a decyzja ma zapaść czternastego grudnia i przypuszczam, że zostanie ustalone, że coś było z regulaminem nieprawnie i odpuszczamy w tym roku. Tak to zazwyczaj bywa... Przy czym były ustalenia w tym roku, że gdy kontraktujemy zawodnika z klubu, który startował w Polsce w roku ubiegłym, to prezes informuje drugiego prezesa, że rozmawia z jego zawodnikiem. Jak do tej pory w dwóch przypadkach u nas to się nie odbyło. Chodzi tu o Ostrów i o Lublin. Żaden z działaczy nie zadzwonił i nie poinformował, że rozmawiamy z waszym zawodnikiem. Jeżeli mówi się o dżentelmeńskich umowach, to myślę, że ligi żużlowej one nie dotyczą.