Obecnie zawodnicy Speedway Polonii Piła spokojnie przygotowują się do sezonu w hali. Regularnie, w każdy piątek i sobotę, żużlowcy spotykają się w Gimnazjum nr 4 w Pile, gdzie trenują siłę i kondycję. W ten weekend w treningach uczestniczyli Artur Pakiet, Radosław Małuch, Zbigniew Szprejda, nie będący zawodnikiem miejscowego klubu Michał Łopaczewski oraz szkółkowicze. Chwilowo z zajęć zwolniony został chory Patryk Dolny. Spokojne przygotowania nie oznaczają jednak, że zawodnicy nie wiedzą co się wokół ich klubu dzieje. Najbliższy czas, a konkretnie poniedziałek, okaże się kluczowy dla przyszłości Polonii. Mówi też o tym trener Piotr Szymko, który już zna możliwe scenariusze. - Obecnie cały czas trwa okres poszukiwania pomocy wśród firm, czy też osób prywatnych. Pomaga nam w tym wszystkim sporo osób i w poniedziałek jest ważne spotkanie, po którym dowiemy się jak mniej więcej będzie wyglądał przyszły sezon. Będą dwie możliwości - albo pojechać bardzo silnym składem, który włączy się o awans do pierwszej ligi, albo pojechać młodszym składem i zakończyć sezon bez długów. Dla klubu jest bardzo ważne, aby odzyskał wiarygodność. Musimy uporządkować rzeczy, które nawarstwiły się przez dwa sezony i zawodnicy to rozumieją. Powinno zmienić się kierowanie klubem - musi być robione w sposób profesjonalny, czyli menedżerski. Ja się na tym nie znam i nie tym powinienem się zajmować. Z tego co się orientuję już w styczniu będzie walne zgromadzenie i każdy wróci do swoich funkcji, a klub prawdopodobnie już zaczniemy przekształcać w spółkę. Wszystko będzie przejrzyste i udziałowcy będą mogli pomóc wyprowadzić żużel na prostą.
W ostatnich dniach dla kibiców pilskiej Polonii sporym, aczkolwiek oczekiwanym ciosem, było odejście z klubu ich ulubieńca - Aleksieja Charczenko. Trener od dłuższego czasu wspominał, że trudno będzie zatrzymać Rosjanina w Pile i jego słowa okazały się prorocze. - Byłem z Aleksem i jego menadżerem cały czas w kontakcie i wiedziałem, że ma zamiar odejść. Rozmowy z Ostrovią prowadził już dużo wcześniej, wybrał lepszą ofertę i dla mnie to sprawa zrozumiała. Myślę, że nasze drogi mogą się jeszcze, być może w Pile w przyszłym roku. Z pewnością na niego się nie gniewam, jest to wspaniały chłopak, bardzo waleczny i życzę mu wszystkiego dobrego. Sądziłem tylko, że jeżeli odejdzie, to już do pierwszej ligi, ale to jego wybór. Osobiście widziałem go w szeregach pierwszej ligi.
Nie jest tajemnicą, że Piotr Szymko miał, a jak się okazuje nadal ma, oferty prowadzenia innych klubów i to z wyższej klasy rozgrywkowej. Pewna pensja i rozwój kariery nie wystarczają jednak, aby szkoleniowca przekonać do zmiany klubu, ponieważ chce kontynuować to co zaczął i czemu oddał całe serce. - Prawdą jest, że miałem dwie poważne oferty, a jedna z nich wraca i wciąż jest aktualna, ale nie mogę tego zrobić. Nie mogę zostawić tych chłopaków, bo oprócz tego, że jest zadłużenie finansowe, to też jest potencjał ludzki wspaniałych młodych chłopaków, którzy już zrobili duży postęp. Na jednym połamanym motocyklu doprowadziliśmy ich do zdania licencji, a jest kilku, którzy w najbliższym czasie będą ja zdawać. Według mnie podstawą każdego klubu jest, aby stawiać na wychowanków. Podobnie było już kiedyś w Pile - skład oparty na wychowankach, wsparty Hansem Nielsenem. Dzisiaj, żeby do tego doprowadzić trzeba kilku lat pracy. Obecnie nieco wybija się Patryk Dolny, ale myślę, że pozostali chłopacy dorównają do niego i ta zdrowa rywalizacja podniesie ich poziom sportowy.