Bartosz Pogan: Okres transferowy dla GTŻ-u już się zakończył. Jak oceniasz skład, jaki udało zebrać się grudziądzkim działaczom?
Krzysztof Buczkowski: Myślę, że mamy skład, który może pokusić się o niespodziankę. Na pewno będziemy chcieli zdobyć to, czego nie udało nam się osiągnąć w zeszłym sezonie, a mianowicie awans do pierwszej czwórki. Chcemy, by w końcu nasi kibice mogli cieszyć się z sukcesów.
Do GTŻ dołączyli David Ruud, Andriej Kudriaszow i Mateusz Lampkowski, a w trakcie finalizacji jest wypożyczenie Ryana Fishera. Jak oceniasz nowych zawodników w Grudziądzu?
- David Ruud to dobry zawodnik, z doświadczeniem ekstraligowym. W 2009 roku bronił również barw Szwecji podczas Drużynowego Pucharu Świata, więc myślę, że przyda się w drużynie. Z kolei Andriej i Mateusz to młodzi zawodnicy, którzy zdążyli już parę razy pokazać się z dobrej strony na grudziądzkim owalu. O Ryanie mogę powiedzieć troszkę mniej, ponieważ widziałem tylko jego mecze w barwach Lublina, gdzie pokazał się z dobrej strony. Myślę, że będą oni silnymi punktami naszej drużyny.
Jak na razie nie znamy jeszcze wszystkich składów drużyn, jednak już widać, że poziom rozgrywek po raz kolejny będzie wyrównany. Celem GTŻ-u jest ponownie minimum awans do czwórki, jednak do ekstraligi awansują aż dwa zespoły. Według ciebie jest szansa, aby znaleźć się na jednej z czołowych pozycji?
- Szansa zawsze jest. Myślę, że jeżeli podejdziemy do każdego meczu skoncentrowani i każdemu z nas będzie zależało na osiągnięciu zwycięstwa, a przede wszystkim będzie dobra atmosfera, to możemy powalczyć. Ja mogę obiecać, że będę starał się wprowadzić Grudziądz do ekstraligi, bo jako młody chłopak pamiętam jak para Hamill - Dados walczyła z elitą. Czas, byśmy znowu mogli pokazać grudziądzanom walkę z najlepszymi.
Przygotowania do sezonu trwają. Jak wygląda tydzień Krzysztofa Buczkowskiego w tym okresie?
- Głównie skupiam się na bieganiu, saunie, zajęciach na sali. Polubiłem również jazdę na desce snowboardowej i jak jest czas oraz warunki, to chętnie wybieram się na stok. Jak poprawi się pogoda, dojdą jeszcze treningi na crossie.
31 stycznia wyjeżdżasz wraz z drużyną na obóz szkoleniowy. Będzie to doskonała okazja na zintegrowanie się krajowej części drużyny oraz Andrieja Kudriaszowa. Z jakimi nadziejami wybierasz się do Zakopanego?
- Najważniejsze, byśmy się wszyscy poznali, mieli okazję do porozmawiania i zbudowania atmosfery. Jesteśmy drużyną i musimy być jednością, co pomoże nam podczas zawodów.
Sezon 2010 był dla ciebie bardzo wyczerpujący, bo oprócz startów w Polsce doszły również występy w Anglii, Danii, Szwecji oraz kilka indywidualnych. Planujesz jakiś urlop, czy też już masz go za sobą?
- Byłem ze znajomymi na nartach w okolicach Stronia Śląskiego, pojeździliśmy na nartach i była to moja jedyna okazja do urlopu. Może sezon był wyczerpujący, ja jednak lubię spędzać aktywnie czas i taka forma relaksu jak najbardziej mi odpowiada.
O ile w Polsce i Danii twoja przynależność klubowa jest znana od dawna, o tyle nadal nie masz kontraktu na Wyspach Brytyjskich, gdyż Peterborough wycofało się z rozgrywek. Masz jakieś oferty z angielskich klubów?
- Jesteśmy cały czas w kontakcie z działaczami brytyjskimi. Podobnie jak w zeszłym sezonie, tymi sprawami zajmuje się jedna osoba. Cały czas nie wiadomo jaki los spotka Peterborough. Rozmawialiśmy z kilkoma klubami, jednak były to raczej orientacyjne rozmowy, z których niestety nic nie wyszło. Musimy poczekać.
Sparingpartnerami GTŻ-u przed sezonem będą Falubaz Zielona Góra, Włókniarz Częstochowa i Betard Wrocław. Jak oceniasz fakt, że będzie okazja sprawdzić swoją formę na tak wymagających rywalach?
- Myślę, że będzie to bardzo dobra okazja do sprawdzenia zarówno siebie, jak i motocykli.
Czego można ci życzyć w nadchodzącym sezonie?
- Sezonu bez kontuzji, zdrowie jest najważniejsze. Wszystko inne w moich rękach i motocyklach.
Krzysztof Buczkowski chce, by do Grudziądza ponownie zawitał speedway na najwyższym poziomie