Wydawać by się mogło, że tak jest, a przynajmniej powinno być w każdym mieście. Nic bardziej mylnego! Sporo klubów w dalszym ciągu reguluje należności za zeszły sezon. Tymczasem Orzeł Łódź chce kontynuować zwyczaj z lat poprzednich, kiedy jako jeden z niewielu ośrodków żużlowych w Polsce, wypłacał wynagrodzenia swoim zawodnikom tuż po zakończonych spotkaniach. - Dlatego zbudowaliśmy skład na jaki nas stać - podkreśla Agnieszka Szafran, prezes beniaminka I ligi. - Nie mogę zdradzić ile dokładnie wynosi budżet klubu, gdyż jest to objęte tajemnicą. Jednak z całą pewnością nie możemy się równać np. z Polonią Bydgoszcz, która - co wynika z informacji prasowych - na swoich zawodników wydała ogromne pieniądze.
W składzie Orła doszło do bardzo wielu zmian. - W pierwszej lidze nie ma słabych zespołów, dlatego musieliśmy dokonać kilku istotnych wzmocnień - dodaje Szafran. Łodzianie wygrali przede wszystkim batalię ze Startem Gniezno o Daniela Jeleniewskiego, który w pierwszej lidze powinien być znaczącym wzmocnieniem. Były zawodnik m.in. Betardu Wrocław był już po słowie z gnieźnianami, ale ostatecznie wybrał ofertę Orła. Kierownictwo beniaminka pierwszej ligi najwyraźniej lepsze warunki przedstawiło też Linusowi Sundstroemowi, który długo negocjował z PSŻ Poznań.
W Jeleniewskim kibice upatrują nowego lidera Orła
Poza tym łodzianie postawili na sprawdzonych Polaków, z których zdecydowanie najwięcej można oczekiwać od Mateusza Szczepaniaka i Rafała Trojanowskiego. Zresztą ten drugi sam stawia przed sobą ambitne cele. - Liczę, że poprawię swoje wyniki w porównaniu z poprzednim rokiem, kiedy to, szczególnie jego początek, nie wyszedł mi tak, jak sobie życzyłem - powiedział nam w czwartek. - Jako granicę przyzwoitości wyznaczam sobie poziom około dwóch punktów na bieg, wynik powyżej tej średniej, to już będzie sukces. Ponadto udało im się zatrzymać w Łodzi m.in. Łukasza Jankowskiego, Jacka Rempałę, Piotra Dyma i ściągnąć kilku zagranicznych żużlowców o znanych nazwiskach.
Jako ostatni do kadry Orła dołączył Ales Dryml, który rok temu ścigał się w barwach Speedway Miszkolc. - I to w zasadzie na tyle, jeśli chodzi o kompletowanie składu - mówi Szafran. - Ściągnęliśmy takich zawodników, jakich życzył sobie trener Ślączka. Myślę, że jego oczekiwania spełniliśmy w 90 proc. W opinii prezes łódzkiego klubu, ten skład ma pozwolić beniaminkowi skutecznie walczyć o awans do najlepszej czwórki rozgrywek. - Taki jest nasz cel, chociaż nie będzie łatwo - dodaje.
Olbrzymim atutem Orła może być jego wiarygodność jeśli chodzi o regularne wypłaty, co w wielu przypadkach nie jest takie pewne. Łodzianie nadal chcą być klubem wypłacalnym, podobnie jak to miało miejsce w drugiej lidze. Tam zawodnicy otrzymywali pieniądze tuż po zakończonych spotkaniach. Właśnie ta wiarygodność wielu z nich skłoniła do tego, żeby związać się z Orłem na najbliższy sezon. - Do końca stycznia zawodnicy otrzymają wszystkie pieniądze na przygotowanie do sezonu, zgodnie z umowami - zaskakuje Szafran. - Zresztą niektórzy już je dostali - dodaje.
Nowa jakość w I lidze? Na pewno w kwestiach finansowych
Czy to oznacza, że klubowi udało się ściągnąć jakiś kolejnych inwestorów? - Niekoniecznie - wyjaśnia. - Cały czas pracujemy nad tym, żeby nakłonić do współpracy jak największą liczbę firm. W niektórych przypadkach jestem pozytywnie zaskoczona, kiedy otrzymujemy wsparcie od osób, po których bym się tego nie spodziewała. Na pewno nie jest łatwo, czego najlepszym przykładem są Widzew i ŁKS, które w przeszłości miały ten sam problem co my. Jestem jednak dobrej myśli, że ciężka praca przyniesie spodziewane efekty. Prezes Orła ma ponadto nadzieję, że występy w pierwszej lidze, atrakcyjni rywale, przyciągną na stadion zdecydowanie więcej kibiców niż rok temu.
na Instagramie 
na Facebooku 
