Pawliccy są u nas zawsze mile widziani - rozmowa z Jarosławem Lewandowskim, wiceprezesem PSŻ Lechma Poznań

We wtorek skład na sezon 2011 przedstawił PSŻ Lechma Poznań. Z wiceprezesem klubu rozmawialiśmy o rozmowach z klanem Pawlickich, szansach zespołu na awans do pierwszej czwórki, memoriale Tomasza Wójtowicza i stosunkach ze Stowarzyszeniem.

Łukasz Czechowski: Pawliccy w Poznaniu? Brzmi to dość niewiarygodnie.

Jarosław Lewandowski, wiceprezes PSŻ Sp. z o.o.: Gdy wokół braci Pawlickich zrobiło się duże zamieszanie wystąpiliśmy z propozycją, za pośrednictwem Mirka Kowalika, do Piotra Pawlickiego. Oczywiście nie mamy wielkich pieniędzy, zaproponowaliśmy tyle, ile możemy. Wszystko zależy teraz od klanu. Z Piotrem mamy dobry kontakt, znamy się od lat. Wiemy, że nasza propozycja nie jest dla niego bardzo atrakcyjna, ale jeśli nie będą mieli gdzie jeździć, to w Poznaniu zawsze będą bardzo mile widziani.

PSŻ Lechma jako "ostatnia deska ratunku"?

- Zawsze byliśmy otwarci na zawodników z regionu, szczególnie z Leszna. Często przyjeżdżali do nas na treningi, Piotr Pawlicki wie, że zawsze może do nas przyjechać ze swoimi chłopakami. Zna nasze środowisko, wie, czego może się spodziewać i dlatego wie, że kokosów tu nie ma. Ale jeśli będą go interesowały starty albo samego Piotrka, albo tylko Przemka, albo razem, zapraszamy.

Na razie w składzie jednak Pawlicckich nie ma. Na co stać zbudowany przez was zespół?

- Nie będziemy machać szabelką, chcemy po prostu pokazać się z jak najlepszej strony. Wiemy, że Robert Miśkowiak i Norbert Kościuch to walczaki i liczymy, że pociągną resztę do takiej samej jazdy. Krzysztof Słaboń sam przyznaje, że chce udowodnić, że nie jest zawodnikiem straconym, że potrafi jechać. Ljung to żużlowiec bardzo dobry, może jechać na poziomie Adama Skórnickiego. Prezentuje się niezwykle równo, co roku robi średnią w okolicach 2 punktów. Po prostu można na niego liczyć.

To będzie stała czwórka, a o piąte miejsce będą walczyli Szewczykowski, Facher i Magosi?

- To jest pytanie do trenera. Mirek Kowalik ma wolną rękę i nie będziemy na niego wpływać. Zawsze powtarzaliśmy, że zawodnicy swoją przydatność muszą potwierdzić na torze, ale równocześnie nie chcemy doprowadzić do chorej walki na treningach, na których koledzy z zespołu będą wywozić się w płot.

Krystian Klecha ma wolną rękę w szukaniu nowego klubu, a jaki jest status Niemca Richarda Speisera?

- Jeśli będzie chciał, to damy mu szansę pokazania się na treningach, jeśli jego wolą będzie wypożyczenie do innego klubu, również nie będziemy robić przeszkód. Jego umowa to transakcja wiązana - jego menadżer zapewnił nas, że w zamian załatwi Adrianowi Szewczykowskiemu starty w lidze niemieckiej i liczymy, że z tego się wywiąże. Bardzo zależy nam, żeby Adrian się rozwinął, a do tego niezbędne są starty na różnych torach, w różnych krajach.

Terminarz w tym roku jest tak skonstruowany, że dolna czwórka I Ligi zakończy sezon już w sierpniu. Jest więc się o co bić.

- Trochę głupio pomyślany jest ten regulamin. Oczywiście będziemy walczyć o pierwszą czwórkę, ale wszystkie kluby będą o nią walczyć. Zawodnicy również mają świadomość, że sezon mogą skończyć w sierpniu i będzie to ich mobilizować do jak najlepszej jazdy. A jak nie awansujemy? Będziemy się musieli z tym pogodzić. Spadek do II Ligi raczej nam nie grozi.

Ewentualny baraż z trzecią drużyną II Ligi będzie formalnością?

- Uważam, że nie ma się czego bać. Różnica między I a II Ligą jest bardzo dużą. Najlepszym przykładem jest Orzeł Łódź, który po awansie wymienił niemal cały skład, a z tych zawodników, którzy zostali, w meczach będzie jeździł pewnie jeden.

W ubiegłym sezonie stadion na Golęcinie nie odwiedzało zbyt wielu kibiców. Jaka frekwencja w tym roku zadowoliłaby władze klubu?

- Stabilna frekwencja na poziomie 5 tys. widzów bardzo by nas ucieszyła. Marzeniem jest oczywiście powrót do 8 tys., jak to było w poprzednich latach, wiemy jednak, że sam obiekt nie zachęca do przychodzenia na mecze. Innego jednak nie mamy. Fakt, że stadion wciąż nie ma właściciela ciągle jest dla nas ogromnym problemem.

Kibice pytają, wręcz domagają się upamiętnienia memoriałem zmarłego Tomasza Wójtowicza. Czy PSŻ planuje taką imprezę?

- Rozmawiamy ze Starostwem na temat turnieju indywidualnego, zrobionego z dużym zaangażowaniem, na wzór gnieźnieńskiej imprezy o Koronę Króla Bolesława Chrobrego. Jeśli uda nam się taką imprezę zorganizować to finałowy bieg na pewno będzie poświęcony pamięci byłego prezesa.

W ostatnich tygodniach pojawiło się wiele informacji na temat nie najlepszych stosunków pomiędzy Spółką i Poznańskim Stowarzyszeniem Żużlowym. Jak w tej chwili wyglądają relację między tymi podmiotami?

- Na dzień dzisiejszy ich nie ma…

Porozumieć się jednak musicie, inaczej drużyna nie będzie miała gdzie startować.

- Ta sprawa musi być rozwiązana. Jesteśmy po rozmowach z prezesem Strzykałą z TS Olimpia, czekamy też na ruch ze strony Stowarzyszenia na temat ceny za wynajem stadionu.

Stowarzyszenie zarzucało Spółce, że nie spłaciła zobowiązań za ubiegły rok.

- Nie chcę wchodzić w szczegóły, ale zapewniam, że mamy wszystko rozliczone.

Komentarze (0)