- Cieszę się, że już mamy 2011 rok. Czuję, że odzyskałem zapał do pracy. W zbliżającym się sezonie nie ujrzycie grzecznego Nickiego. Moim rywalom przy wejściu w pierwszy wiraż na pewno przydadzą się łokcie - powiedział Pedersen, który niedawno ściągnął z powrotem do swojego teamu na stanowisko szefa mechaników Johna Jorgensena.
Zmorą 33-latka w ostatnich latach były kontuzje. Zawodnik Caelum Stali Gorzów Wielkopolski cierpiał m.in. z powodu złamania palca, poważnych oparzeń nogi oraz złamania łopatki. - W tej chwili z moim ciałem wszystko jest już w porządku. Przeszedłem rehabilitację i jestem zdrów. Do rozpoczęcia sezonu Grand Prix zostało jeszcze sporo czasu, ale ja jestem już odpowiednio zmotywowany - dodał Duńczyk.
Pierwszy turniej cyklu GP 2011 odbędzie się 30 kwietnia w Lesznie. Mistrzowskiego tytułu bronić będzie Tomasz Gollob, który w zeszłorocznej walce o złoty medal okazał się lepszy od Jarosława Hampela i Jasona Crumpa. Nicki Pedersen w zbliżającym się czempionacie wystartuje dzięki dzikiej karcie, ponieważ poprzednie zmagania elity speedwaya zakończył dopiero na dziesiątej pozycji.
Warto dodać, że po rocznej przerwie do teamu Nickiego, oprócz Johna Jorgensena, wrócił również mechanik Luigi Barath. Za kontakty z mediami w ekipie Duńczyka odpowiada obecnie były menadżer reprezentacji kraju z Półwyspu Jutlandzkiego - Jan Staechmann.
Nicki Pedersen marzy o powrocie na szczyt