Dziękuje chłopakom za walkę - komentarze po meczu PSŻ - RKM

- Żadnym bohaterem się nie czuję - powiedział po meczu Adam Skórnicki, którego trzy punkty w ostatnim biegu zapewniły gospodarzom zwycięstwo. - Odjechaliśmy dzisiaj dobre spotkanie - przyznał natomiast Piotr Świderski, lider RKM Rybnik.

Adam Skórnicki (PSŻ Milion Team Poznań): Żadnym bohaterem się nie czuję, taką mam pozycję w zespole, żeby wygrywać biegi. Cała drużyna doprowadziła do tego, że w ostatnim biegu pojawiła się możliwość wygrania meczu. Ja miałem słabszy początek, a wtedy reszta ciągnęła wynik, w końcówce pociągnąłem ja, więc nie jest to moja zasługa, ale całego zespołu. Mieliśmy sporą przewagę, potem jednak nastąpiła ta przerwa w zawodach i chyba się troszeczkę zdekoncentrowaliśmy. Przeciwnicy dostosowali się do naszego toru i w końcówce zrobiło się nerwowo.

Zbigniew Jąder (trener PSŻ Milion Team Poznań): To jest sport, dlatego w końcówce zrobiło się nerwowo. Straciliśmy też Grzesia Kłopota, który na pewno po jednym punkcie by przywiózł w każdym biegu. I byłoby inaczej, bo zamiast 3:3 byłoby 4:2 dla nas i można powiększać przewagę. Goście się dopasowali do toru, zaczęli uciekać ze startów i zrobiło się gorąco, ale wygraliśmy, a zwycięzców się nie sądzi. Kauko Nieminen za granicą punktuje dobrze, ale dziś u nas niczym nie zachwycił. Musieliśmy go jednak zaprosić, bo starały się o niego inne kluby, a przy naszej sytuacji kadrowej nie mogliśmy sobie na to pozwolić. Jest jeszcze Marcinkowski, ale on nie przyjeżdża na treningi i bałem się na niego postawić. Mimo że kibice nie są chyba do końca zadowoleni, to ja chciałem podziękować moim chłopakom za walkę, mecz jest wygrany, mamy 10 punków i jedziemy dalej.

Rafał Trojanowski (PSŻ Milion Team Poznań): Naprawdę trudno mi wyjaśnić dlaczego w dwóch ostatnich biegach było tak słabo. Myślę, że to jakiś problem z silnikiem, bo po tym słabym czwartym biegu, zmieniłem ustawienia, ale to zupełnie nic nie dało. Mecz szczęśliwy dla nas, ważne że wygraliśmy. Przerwy trochę nas wybiły z rytmu, goście się dostosowali i w końcówce zrobiło się nerwowo.

Norbert Kościuch (PSŻ Milion Team Poznań): Niedawno dopadły mnie problemy sprzętowe, trafiłem chyba na wadliwą serie części i co chwile zdarzała się jakaś usterka. Ostatnio bardzo często siedziałem u majstra, niemal raz w tygodniu u niego byłem i podejrzewam, że ma mnie dość, bo za każdym razem brałem wszystkie silniki na raz. Wykonaliśmy dużą pracę, ale cieszę się że przyniosła ona efekty i wszystko wraca na właściwe tory. Gdyby Grześ Kłopot jechał z nami do końca, to na pewno byłoby nam łatwiej, bo to jest zawodnik, który przez cztery okrążenia atakuje. Wystarczyłoby, żeby przywoził po jednym punkcie w biegu. Goście się spasowali, walczyli też bardzo ostro, widać było, że postawili wszystko na jedną kartę. My może też za pewnie się poczuliśmy. W ostatnim biegu w pierwszym łuku było ciasno. Myślę, że każdy by tak pojechał, ja tak samo. To był piętnasty bieg i wiadomo jaka była stawka. Cieszę się, że nic mi się nie stało, bo kontuzji w naszym zespole już zdecydowanie wystarczy. Niech chłopaki się leczą i jak najszybciej wracają, a wtedy pewnie będzie nam dużo łatwiej.

Mirosław Korbel (trener RKM Rybnik): W zawodach trzeba podejmować ryzyko i ja to zrobiłem wystawiając Kuciapę jako jokera, niestety nie udało się. Jeżeli chodzi o nawierzchnię toru to problemem w Poznaniu jest fakt, że na łukach tor jest bardzo pochylony i na 3 metrze robi się rynna, gospodarze to lekko zaniedbali. O przerwy w prądzie nie mogę mieć pretensji, nie wierzę, że było to umyślne działanie. Przyjechały telewizje, pobór mocy się zwiększył i przekroczyło to możliwości stadionu. Na pewno było to denerwujące i wybijało z rytmu. Obecnie jednak wymagane są dmuchane bandy, a te "działają" na prąd, więc trzeba było czekać. Wydaje mi się, że Lindbaeckowi wciąż brakuje jazdy. W kolejnych tygodniach będzie miał jednak więcej okazji do startów w Szwecji, Niemczech i być może pojedzie z nami do Grudziądza, bo widać, że z biegu na bieg się poprawia.

Roman Chromik (RKM Rybnik): Występ trochę w kratkę. Po każdym biegu chciałem coś w sprzęcie poprawić, bo nie do końca byłem zadowolony, ale nie zawsze się to udawało. Mi akurat przerwy nie przeszkadzały. Było bardzo duszno i ciepło, w takich warunkach naprawdę bardzo ciężko się jeździ, a dzięki temu mieliśmy chwilę odpoczynku. Szkoda, że mecz się tak potoczył wystarczyło, że w którymś biegu byłoby 3:3 czy chociaż 4:2 i to my byśmy wygrali, a tak mecz zakończył się niemal tak samo jak w Rybniku.

Piotr Świderski (RKM Rybnik): Gospodarze na początku uciekli nam dobrą znajomością toru, później się połapaliśmy i po raz pierwszy chyba, bo wcześniej tego brakowało, pojechał cały zespół i dzięki temu nadgoniliśmy gospodarzy. Troszeczkę dziwny mecz, bo co chwilę brakowało prądu, a znajdował się, gdy akurat polewaczka była na torze. Niczego nie sugeruje, ale niektóre myśli same nachodzą. Odjechaliśmy dobre spotkanie, szkoda tylko, że na początku tak nam gospodarze uciekli, bo potem tych punktów zabrakło.

Źródło artykułu: