Jarosław Hampel: Zwariowanych pomysłów mi nie brakuje

Jarosław Hampel podczas V Sopro Gali Sportu Żużlowego triumfował w kategorii "Spełnienie Roku". Zeszłoroczne wyniki żużlowca Unii Leszno były tak znakomite, że ciężko będzie do nich nawiązać w tym sezonie. - Każdy medal na koniec sezonu potraktuję jako sukces - mówi wicemistrz świata indywidualnie i złoty medalista w drużynie z 2010 roku.

Jarosław Hampel zasłynął jako ten, który jeździł motocyklem żużlowym po dachu katowickiego "Spodka". Kocha nurkowanie oraz freestyle motocross. I choć potwierdza, że nie ma zakazu startu w innych ekstremalnych zawodach, to jednak teraz skupi się na sporcie żużlowym. - Sezon już się zbliża i wkrótce żużel pochłonie mnie bez reszty. Nie będzie więc czasu na żadne rozrywki poza speedway'em, choć oczywiście - tak jak powiedziano podczas gali - freestyle motocross to też moja pasja. Plany na jakieś różne "wariactwa" są, a co z tego wyjdzie, czas pokaże. Nie mam w kontrakcie zapisanych żadnych zakazów uczestniczenia w tego typu imprezach. Żużel jest tak niebezpiecznym sportem, że nie potrzebuję żadnych zakazów. Ciężko znaleźć jeszcze bardziej niebezpieczną dziedzinę, którą można uprawiać i której mógłbym się poświęcić. Zwariowanych pomysłów mi nie brakuje, ale o szczegółach nie chciałbym mówić. Na razie zaczyna się sezon żużlowy i tym najbardziej obecnie żyję – mówi wicemistrz świata.

Jarosław Hampel otrzymał nagrodę w kategorii "Spełnienie Roku". Zapytaliśmy "Małego", czy czuje się już spełnionym żużlowcem, czy te sukcesy są tylko drogą do wymarzonego mistrzostwa świata. - Czuję się spełniony jeśli chodzi o zeszły sezon. W ten sposób odbieram też tę nagrodę, jako docenienie tego, co udało mi się zrealizować w sezonie 2010. Chciałem dołączyć do poziomu światowej czołówki i myślę, że to mi się udało. Praktycznie wszystko, co sobie zakładałem na miniony sezon, zrealizowałem, dlatego w tym sezonie czuję się spełniony – tłumaczy, jednocześnie nie kryjąc, że jego największym sportowym marzneniem jest zdobycie tytułu indywidualnego mistrza świata wśród seniorów. Juniorskie złoto już w kolekcji ma.

A jakie plany na sezon 2011 ma Jarosław Hampel, który teraz pewnie zarówno przez kibiców jak i rywali z toru nie będzie już postrzegany jako "czarny koń", ale jako jeden z faworytów. - Co tu dużo mówić. Poprzeczka zawieszona jest bardzo wysoko. Tak to już w sporcie jest. Apetyt rośnie w miarę jedzenia. Będzie presja, będzie ciśnienie. Zdaję sobie z tego sprawę, co mnie czeka i przed jakimi wyzwaniami stanę. Będę musiał się z tym zmierzyć i walczyć - zapowiada Jarosław Hampel.

Nie tylko z rywalami, ale być może także z nieszczęsnymi nowymi tłumikami będzie musiał zmagać się Jarosław Hampel. - Między innymi z nimi także. Praktycznie za każdym razem poruszamy ten temat. Szczerze, ja już nie wiem co o tym mówić. Tłumaczymy, używamy mocnych argumentów przeciwko wprowadzeniu tych nowych tłumików, a mimo wszystko do nikogo to nie dociera. Odnoszę wrażenie, że nikt nas nie słucha - ubolewa żużlowiec.

- Prezesi naszych klubów w Polsce rozumieją ten problem i nas popierają. Czujemy, że są za zawodnikami. Do nich docierają nasze argumenty. Niestety, nie można tego samego powiedzieć o prezesie Polskiego Związku Motorowego, który nie słucha naszych racji. Nie chce mi się nawet komentować tego wszystkiego. Przykre jest to, że nie mamy zrozumienia u władz Polskiego Związku Motorowego. Myślę, że my polscy zawodnicy, powinniśmy mieć poparcie naszych władz, a tak niestety nie jest. Nie wiem, czemu ma to służyć? - zastanawia się „Mały”.

Polscy żużlowcy wielokrotnie już wypowiadali swoje opinie na temat sprzętowych nowości. - Nowe tłumiki to nie jest dobre posunięcie. Używam delikatnych słów, bo tak naprawdę należałoby powiedzieć znacznie dosadniej. Jeśli faktycznie zostaniemy zmuszeni do stosowania nowych tłumików, to wkrótce wszyscy zobaczymy, jaki bałagan zrobi się w sporcie żużlowym - zapowiada Hampel.

Jarosław Hampel nie wyklucza także sytuacji, że wycofanie się z protestów przeciwko nowym tłumikom niektórych zawodników zagranicznych jest spowodowane szansą na dogonienie w ten sposób Polaków - Nie wiem, może faktycznie to jest ich jakiś plan. Nie zastanawiałem się nad tym. Powiem tylko, że dziwnie wygląda teraz zmiana stanowiska żużlowców, którzy jeszcze kilka miesięcy temu w zdecydowany sposób opowiadali się przeciwko nowym tłumikom. Nasi zagraniczni koledzy używali takich epitetów o tym pomyśle, że nie będę ich powtarzał, a teraz okazuje się, że jednemu już to nie przeszkadza, drugi się dostosuje i wychodzi na to, że tylko my Polacy głośno sprzeciwiamy się nowym tłumikom. Nie wiem już o co chodzi w tym wszystkim - dodaje.

Czy gdyby wprowadzono nowe tłumiki może przewrócić się do góry nogami hierarchia w światowym żużlu? - Może być taki scenariusz, że będzie pomieszanie z poplątaniem i będą wygrywać zawodnicy, którzy do tej pory nie notowali sukcesów. Wydaje mi się, że przy nowych tłumikach wszystko będzie jedną wielką loterią. Tak może niestety być, a przecież nie o to chodzi w żużlu - kończy Jarosław Hampel.

Komentarze (0)