Młodzieżowiec PGE Marmy Rzeszów startował na nowych tłumikach w poprzednim roku. - To poroniony pomysł. Podczas półfinału drużynowych mistrzostw świata juniorów w Czechach temperatura wynosiła 35 stopni i musieliśmy te tłumiki polewać wodą, bo robiły się czerwone z gorąca. Nie wspomnę o uszkodzeniach sprzętu, które mogą wynikać z przegrzania silnika, ale przede wszystkim o zdrowiu zawodników, które jest najważniejsze. Bo przecież taki rozgrzany tłumik stanowi zagrożenie w momencie upadku jakiegoś zawodnika - powiedział Dawid Lampart dla Gazety Wyborczej.
Wielu zawodników narzeka także, że korzystając z nowych tłumików nie da się ścigać na przyczepnych torach. - W Czechach było twardo i wielkiej różnicy w jeździe nie odczułem, ale na zawodach w chorwackim Gorican, gdy przez trzy dni padało i tor był bardzo trudny, tylko prowadzący stawkę zawodnik nie miał problemów z jazdą. Pozostali zawodnicy starali się utrzymać na motocyklach. Żużel na tym straci, bo nie będziemy rywalizować ze sobą, tylko bardziej uważać, by nie zrobić sobie krzywdy - stwierdził junior rzeszowskiego klubu.
Źródło: Gazeta Wyborcza