Wracam, by awansować z Ostrovią do pierwszej ligi - rozmowa z Łukaszem Sówką, żużlowcem ŻKS Ostrovia

Po roku spędzonym w Zielonej Górze, Łukasz Sówka wrócił do Ostrowa. Na pierwszym treningu prezentował się w nowym, efektownym kombinezonie. Przez zimę młody żużlowiec sporo urósł. To już nie filigranowy Łukasz Sówka, a wysoki mężczyzna, który przede wszystkim chce bezkontuzyjnie przejechać sezon 2011.

Maciej Kmiecik: W tym sezonie masz nowy biały kombinezon, warto by jeździć z przodu, żeby go nie ubrudzić...

Łukasz Sówka: Rzeczywiście (śmiech). W tym sezonie poszliśmy w inne barwy, związane z Mercedesem. Będę jeździł w kombinezonie białym z niebieskimi dodatkami. Jakby na to nie spojrzeć, jeżdżę z logo samochodów najlepszej marki na świecie. Musi to jakoś wyglądać, a poza tym muszę też dobrze jeździć. Oby tylko zdrowie dopisywało, a wówczas powinno być wszystko OK.

Krawiec, który szył kevlar musiał wziąć chyba nową miarę? Strasznie wyrosłeś tej zimy...

- Urosłem ponad 10 centymetrów przez zimę. Trochę także przytyłem. Będę musiał trochę zmienić sylwetkę na motocyklu.

Z uwagi na większy wzrost trochę inaczej czujesz się na motocyklu?

- Na pewno trochę zmieni się styl jazdy. Od pierwszego treningu w nowym sezonie pracuję nad tym, by jak najlepiej czuć się na motocyklu. Najwięcej uwagi poświęcam startom. Wyjście spod taśmy to kluczowy element żużlowego rzemiosła. Najlepiej wygrywać starty i jechać do mety po trzy punkty.

Z jakimi nadziejami wracasz do Ostrowa?

- Po rocznej przerwie będę ponownie jeździł w Ostrowie. Wracam tutaj, by awansować z Ostrovią do pierwszej ligi. Mam nadzieję, że za rok będziemy już w pierwszej lidze i tam również nie będziemy stali na straconej pozycji. Skład mamy dobry. Wiadomo jednak, że do sukcesu potrzeba szczęścia. Oby nas omijały kontuzje. Jak będzie zdrowie, to myślę, że zrealizujemy postawiony cel.

Jakie doświadczenia wyniosłeś z rocznych startów w Falubazie Zielona Góra? Czego nauczyła Cię Ekstraliga?

- Przede wszystkim nauczyłem się myśleć na torze. Jeszcze dwa lata temu czasami jeździłem bezmyślnie. W poprzednim roku "głowa zaczęła mi pracować". Wiem, że są sytuację, kiedy lepiej przymknąć gaz, że nie można robić czegoś na hurra. Psychika i myślenie w tym sporcie są bardzo ważne.

Słyszałem, że zacząłeś pracę z psychologiem. Pomaga to?

- Owszem. Zimą zacząłem chodzić do psychologa. Widzę, że naprawdę te sesje pomagają. Nawet przed pierwszym treningiem zrobiłem sobie ćwiczenia, które zalecał mi psycholog. Mam "pustą głowę", myślę tylko o żużlu. To naprawdę pomaga.

Jakie wrażenia po pierwszych treningowych jazdach?

- Bardzo pozytywne. Motocykle spisują się dobrze. Jak widać, wszystko mam nowe. Słowa uznania dla braci Garcarków za zaopatrzenie mnie w wysokiej klasy sprzęt. Jestem dobrze przygotowany. Oby tylko udało się bez żadnych urazów wjechać w sezon i myślę, że będzie OK.

Poprzedni sezon kończyłeś kontuzją obojczyka. Czy przeszkodziło Ci to w jakiś sposób w przygotowaniach do tego sezonu?

- Treningi rozpocząłem już w listopadzie, ale na początku była to bardziej rehabilitacja, bo miałem jeszcze wstawiony drut w obojczyku. Dopiero pod koniec roku ten drut został usunięty i tak naprawdę od początku stycznia rozpocząłem intensywne treningi. Dostawałem ostro w kość i czuję się bardzo dobrze przygotowany do sezonu. Po pierwszym treningu ręce nie bolały. Kondycja i siła jest dobra i jestem przekonany, że zimowe męczarnie na treningach zaprocentują w trakcie sezonu.

Na jakich tłumikach trenowałeś?

- Na razie jeździłem na starych. Nie chcieliśmy od początku psuć nowego sprzętu. Najważniejsze, bym ja dobrze wjeździł się w te motocykle, a na testowanie nowych tłumików przyjdzie jeszcze pora.

Jakie masz cele i plany indywidualne na ten sezon?

- Nie chciałbym o tym mówić, bo zazwyczaj bywa tak, że jak powiem o tym głośno, to później nie wychodzi. Chcę wygrywać to, co się da. Najważniejsze, by przejechać sezon bez kontuzji. Wyniki wówczas na pewno przyjdą.

Łukasz Sówka podczas pierwszego treningu

Źródło artykułu: