W pierwszym tegorocznym treningu Polonii udział wzięli juniorzy oraz Paweł Staszek. Trener Piotr Szymko jest zadowolony, że pierwsze jazdy zawodnicy mają już za sobą i chwali wszystkich podopiecznych. - Dzisiaj w Gnieźnie mieliśmy pierwszy rozruch na torze. Byli: Paweł Staszek, Cyprian Szymko, Marcin Wawrzyniak, Radosław Małuch i Patryk Dolny. Było widać w przypadku Pawła Staszka, Cypriana, ale też Marcina Wawrzyniaka, który ma za sobą około pięć treningów, że prezentują się całkiem dobrze. Pozostali chłopacy także w miarę upływu treningu się rozjeżdżali i muszę powiedzieć, że Radek pod koniec treningu jechał już tak jak pozostali chłopacy, trzymając pełny gaz.
Pilanie musieli korzystać z toru w Gnieźnie, gdyż w Pile w najbliższych dniach trwać będzie naprawa nawierzchni oraz montaż dmuchanej bandy. Piotr Szymko jest zadowolony z warunków, które zastał na torze Startu, jednak podkreśla, że jego zawodnicy jeździli na starych tłumikach. - Tor był idealnie przygotowany. Zdarzało się kilka pułapek, ale na starych tłumikach były one niewyczuwalne. Na nowych tłumikach, na których w tym samym czasie jeździł Ryan Sullivan, były małe problemy. W piątek rozpoczynamy przygotowania naszego toru, a w sobotę przywozimy nową nawierzchnię i myślę, że do połowy przyszłego tygodnia ułożymy ten nowy tor. Wtedy rozpoczniemy jazdy u siebie.
W następnym tygodni pilscy żużlowcy nadal zmuszeni będą trenować w innych miastach, tym razem indywidualnie. Zjazd całej drużyny planowany jest wstępnie na niedzielę. - Cały czas planujemy kolejne wyjazdy na treningi. Paweł Staszek będzie jeździł w przyszłym tygodniu w Grudziądzu, Piotrek Rembas też zaczął trenować w Gorzowie, Cyprian w Gdańsku, a być może jeszcze w najbliższą niedzielę pojedziemy kolejny raz do Gniezna w większym gronie.
W optymistycznym tonie po treningu wypowiadał się także Cyprian Szymko. Również jest zadowolony z pierwszego wyjazdu na tor i wspomina, że przerwy w startach specjalnie nie odczuwał. - Tor w Gnieźnie był bardzo dobrze przygotowany i mogliśmy spokojnie rozpocząć tegoroczne jazdy. Powoli rozjeżdżaliśmy się i z każdym okrążeniem było coraz lepiej. Do pełnej pewności jeszcze daleko, ale muszę przyznać, że jakoś bardzo tej przerwy nie odczuwam.