Unia Leszno nie bez kłopotów wygrała trening punktowany ze Startem, który odbył się w Gnieźnie. W składzie gospodarzy nareszcie zaprezentowali się obcokrajowcy, Scott Nicholls i Martin Smolinski. - Faktem jest, że wystąpiliśmy w mocniejszym składzie niż dotychczas, ale nadal nie było to nasze optymalne zestawienie - tłumaczy Dariusz Imbierowicz, menedżer gnieźnieńskiego zespołu, który jednocześnie pochwalił obu swoich podopiecznych: - Nicholls widać, że jest bardzo szybki. Natomiast Smolinskiemu nie brakuje ambicji i zadziorności, ale musi popracować nad sprzętem. Poza tym brakuje mu jazdy.
- Teraz liczy się jazda, a nie wynik - odpowiedział pytany o dwupunktową porażkę z Unią Leszno, która w Gnieźnie wystąpiła niemal w swoim najsilniejszym składzie. Zabrakło jedynie Damiana Balińskiego i Adama Skórnickiego, który jednak o miejsce w podstawowej "piątce" musi rywalizować Juricą Pavliciem. - Widać większe objeżdżenie m.in. u Michała Szczepaniak, Mirosława Jabłońskiego i Kacpra Gomólskiego. Przed nami kolejne treningu, które mamy zaplanowane na najbliższy tydzień. Dwa odbędą się w Rawiczu, a jeden w Gnieźnie.
We wszystkich wezmą udział m.in. Lewis Bridger i Simon Gustafsson. Zresztą sprzęt tego pierwszego przygotowany wyłącznie na polską ligę już od kilku dni jest w Gnieźnie. - We wtorek i czwartek mamy zaplanowane treningi w Rawiczu, przy czym w drugim terminie odbędzie się trening punktowany z Kolejarzem. Natomiast środę spędzimy na torze w Gnieźnie.
Zapewne dopiero w czwartek wieczorem rozstrzygnie się w jakim składzie Startu uda się do Gdańska na pierwszy w tym sezonie mecz ligowy.