W rywalizacji o tytuł udział bierze piętnastu stałych uczestników, a każdy turniej "uzupełniany" jest przez zawodnika startującego z dziką kartą. Miejsce w cyklu można uzyskać poprzez eliminacje (trzech żużlowców) lub tzw. stałe dzikie karty (czterech jeźdźców). Iversen jest świadom, że będzie mu ciężko zdobyć "dzikusa" zarówno na cały sezon, jak i poszczególne turnieje. - O dzikie karty toczy się zacięta rywalizacja - powiedział. - Mamy w Danii dobrych zawodników i ciągle pojawiają się następni. Dostawałem dzikusa kilka razy i zawsze udział w zawodach był wielką przyjemnością. Moim celem jest jednak jazda w cyklu jako stały uczestnik - dodał.
28-letni zawodnik ma jasno wytyczony cel: chce zostać mistrzem świata. Dlatego sezon 2011 podporządkuje awansowi do cyklu. - Nie wywalczę tytułu biorąc udział w jednych zawodach. Dzika karta to bonus, ale jeśli jej nie otrzymam to świat się nie zawali. Moim celem znów są kwalifikacje. Tak jest już od kilku sezonów, ale w ostatnich latach prześladowały mnie kontuzje. Nie było więc łatwo. Teraz jednak czuję się dobrze i ciężko pracuję, aby osiągnąć cel - zdradził.
W bieżącym roku PUK będzie trzecim rezerwowym w cyklu, co daje mu nikłe szanse na występ w którejś z rund. O awans starać będzie się wielu żużlowców. Duńczyk wierzy jednak mocno, że tym razem uda mu się zająć miejsce w czołowej trójce kwalifikacji. Finał rozegrany zostanie na torze w szwedzkiej Vetlandzie. - W ubiegłym sezonie doznałem kontuzji, a pomimo to udało mi się wywalczyć pozycję trzeciego rezerwowego w cyklu. Wydaje mi się, że wszystko będzie w porządku, jeśli uniknę kontuzji i poprawię swoją formę. Kwalifikacje są trudne - zdobywasz wszystko albo nic. Ciężko jest się dostać do finałowego turnieju. Droga jest długa, prowadzi przez ćwierćfinał i półfinał. Nie jest to proste, ponadto wielu zawodników ma taki sam cel - zakończył Iversen.