- Każdy walczy ostro o punkty, a być może z trybun tak to wyglądało, że było za ostro. Ja uważam, że jechaliśmy fair. Nikt nikomu krzywdy nie zrobił. Zdarzało się, że ktoś z własnej winy się wywrócił, tak jak na przykład ja, ale generalnie nic takiego strasznego się nie wydarzyło. Poza tym kibice przychodzą na stadion dla widowiska - powiedział Damian Baliński.
Po raz kolejny jeden z liderów Unii otrzymał w Częstochowie sporą porcję gwizdów. - Lepiej zostawmy to w spokoju, niech jest, jak jest. Ja się tym nie przejmuję - przyznał 33-letni żużlowiec.
Źródło: Gazeta Wyborcza