Hans Andersen od kilku sezonów rozczarowuje swoich polskich pracodawców. Jeszcze parę lat temu Duńczyk zapowiadał się na przyszłego mistrza świata i był łakomym kąskiem na rynku transferowym. Tymczasem Andersen już po raz kolejny przystępuje do sezonu stawiając sobie za cel "odbudowanie się". W ubiegłym roku czynił to z marnym skutkiem w Toruniu, teraz mami obietnicami działaczy Caelum Stali.
Postawa Andersena może mieć kluczowe znaczenie dla wyniku jaki osiągną w tym roku podopieczni Czesława "Mourinho" Czernickiego. Stal po raz kolejny przystąpiła do sezonu w składzie o mistrzowskim potencjale. Wszelkie kalkulacje biorą jednak w łeb, kiedy zawodnik od którego oczekuje się dwucyfrowych zdobyczy punktowych przywozi w meczu dwa oczka. Co gorsze, według słów Czesława Czernickiego Andersen był w trakcie meczu bezradny i nie wiedział gdzie tkwi przyczyna jego kompromitującej postawy.
Pamiętając o zaskakującej klęsce Stali w Rzeszowie warto zwrócić uwagę na aspekty, które mogą wlać w serca gorzowskich kibiców odrobinę optymizmu. Pierwsza kwestia dotyczy postawy Nielsa Kristiana Iversena, który zdobył 9 punktów, co jest bardzo dobrym wynikiem jak na zawodnika drugiej linii. Niewykluczone, że odejście z przesyconej gwiazdami Zielonej Góry pomoże Duńczykowi ustabilizować formę. Atutem Stali może być także Bartosz Zmarzlik, który już niedługo przekroczy granicę wieku umożliwiającą mu jazdę w lidze. Właśnie ten zawodnik prezentował się w przedsezonowych sparingach najlepiej spośród gorzowskich juniorów.
Wydaje się, że w tej chwili jednym rozsądnym manewrem jest posadzenie Andersena na ławce rezerwowych i danie szansy Arturowi Mroczce. Okoliczności sprzyjają takiemu posunięciu. W najbliższą niedzielę Stal podejmie drużynę z Częstochowy. Nawet jeśli wychowanek GTŻ-u nie zdoła dostosować się do ekstraligowego poziomu to i tak gorzowianie nie mają prawa przegrać tego meczu. Czernicki nie ma nic do stracenia. Wiele z kolei może takim posunięciem zyskać. A Hans? Hans jest już "dużym chłopcem" i nie ma powodu, żeby tworzyć mu cieplarniane warunki…
Jan Gacek