Jarosław Galewski: Dlaczego zostałeś żużlowcem?
Filip Sitera: Kiedyś na żużlu jeździł mój dziadek. Ten sport uprawiali także moi wujowie. Najwięcej zawdzięczam dziadkowi, który zasiada obecnie w FIM i UEM. To właśnie z nim podróżowałem w różne miejsca i dzięki temu poznawałem wielu żużlowców takich jak Ole Olsen, Ivan Mauger, Roman Matousek czy Tomas Topinka. Byłem młodym chłopakiem, któremu wiele przyjemności sprawiało oglądanie zawodów i szybkich motocykli. Postanowiłem spróbować swoich sił w tym sporcie niedaleko od mojego domu. W Mseno moim trenerem był Jan Verner, który prywatnie jest moim wujkiem. Można powiedzieć, że to on pokazał mi wszystko, czego potrzebowałem.
Żużel to praca?
- Tak, to na pewno praca, ale także ukochany sport. Jazda w każdych zawodach sprawia mi wielką przyjemność. Żużel to naprawdę świetny sport, chociaż czasami bardzo trudny.
Czy interesujesz się innymi dyscyplinami sportu?
- Lubię niemal wszystkie sporty motorowe. Mogę się nawet pochwalić, że trzykrotnie byłem na wyścigach motocyklowych w Brno (idolem Filipa Sitery jest Valentino Rossi). Kiedy dysponuję czasem wybieram się także na zawody motocrossowe. Poza tym lubię żużel na lodzie i długich torach.
Co jest najbardziej stresujące w zawodzie żużlowca?
- Stresujące są niektóre zawody. Powiem szczerze, że te imprezy, które wiążą się z największym stresem, są dla mnie najważniejsze. Mam na myśli między innymi zawody rangi mistrzowskiej czy też mecze w Polsce. W pozostałych meczach czuję jedynie niewielką presję przed startem do pierwszego wyścigu.
Ciemną stroną speedwaya są upadki. Wielokrotnie zawodnicy kontynuują po nich jazdę w zawodach. Czy odczuwałeś kiedyś strach po jakimś upadku?
- Nigdy nie czułem strachu, a powiem szczerze, że w swojej karierze miałem już naprawdę wiele wypadków. W ostatnim spotkaniu w lidze polskiej uczestniczyłem w nieprzyjemnym karambolu. To był bez wątpienia mój najpoważniejszy upadek w tym sezonie. Niestety, mam teraz problemy z siódmym kręgiem. O tym, że był to poważny "dzwon" może świadczyć fakt, że nie pamiętam startu w powtórce tego biegu. Tak naprawdę pamiętam zawody od szóstego wyścigu. Powiem jednak szczerze, że nie mam teraz żadnych obaw. Niestety, będę musiał odpocząć od speedwaya przez około cztery tygodnie.
Jaka jest najgorsza kontuzja w twojej dotychczasowej karierze?
- Wydaję mi się, że ta obecna, chociaż przytrafiały mi się także inne poważne urazy. Kiedyś byłem przez godzinę w śpiączce. Pamiętam również o moich problemach z mięśniami w kolanie.
Jak spędzasz czas po zakończeniu sezonu, kiedy odpoczywasz od speedwaya?
- Zimą uwielbiam przebywać w Australii. To przepiękny kraj, w którym żyją świetni ludzie. Poza tym, kiedy mam trochę wolnego czasu, to staram się pływać lub uprawiać wiele różnych sportów z moimi przyjaciółmi.
Co czujesz, kiedy stajesz pod taśmą?
- Denerwuję się tylko przed pierwszym wyścigiem. Później na ogół czuję się bardzo pewnie na torze i wiem, w jaki sposób należy jechać. Należy jednak pamiętać, że każde zawody są inne. Czasami bywa tak, że startujesz po raz pierwszy na jakimś torze i zdobywasz od razu 15 punktów. Równie dobrze w kolejnych zawodach na tym samym owalu możesz notować same zera.
Czy relaksujesz się jakoś przed początkiem zawodów i w przerwach pomiędzy wyścigami?
- Nie, za każdym razem koncentruję się tylko i wyłącznie na swojej jeździe i motocyklach. Praktycznie cały czas myślę, co zrobić, żeby być jeszcze szybszym. Z tego powodu w przerwach pomiędzy wyścigami bardzo często rozmawiam z osobami z mojego teamu. Do każdych zawodów podchodzę tak samo, ponieważ zawszę chcę być najlepszy.
Przed początkiem zawodów i w trakcie ich trwania bardzo wielu zawodników zatyka swoje uszy. Jak bardzo wam to pomaga?
- W pewnym sensie na pewno nam to pomaga. Jeśli nie chcesz słyszeć tak bardzo innych motocykli i skupić się bardziej nad swoim, to na pewno warto się w ten sposób wyciszyć. Dzięki temu możesz upewnić się, czy wszystko pracuje w odpowiedni sposób. Poza tym jest to bardzo pomocne, kiedy twój mechanik próbuje ci coś przekazać. Wtedy słyszysz go znacznie lepiej.
Zastanawiam się, czy speedway staje się czasami czymś uciążliwym dla zawodnika. Czy w trakcie sezonu zdarzają się takie momenty, kiedy jazda staje się nie przyjemnością, lecz udręką?
- Nie pamiętam, żeby żużel kiedykolwiek mnie nudził. Nie ukrywam jednak, że po kilku kolejnych słabszych występach zawodnik myśli, żeby zrobić sobie przerwę. Przykładem może być moja sytuacja w tym sezonie. Spisuję się bardzo dobrze w Czechach, Szwecji, rozgrywkach rangi mistrzowskiej, ale mam problemy z punktowaniem w Polsce. Nie potrafię zdobywać więcej punktów niż w roku ubiegłym, kiedy w swoim pierwszym starcie jechałem z wewnętrznych pól. Wtedy potrafiłem zdobywać punkty. Teraz zaczynam zawody z zewnętrznych torów. Zależy mi bardzo, żeby być szybszym w kolejnych wyścigach, ale czasami zdarza się, że zostaję wypchnięty przez któregoś z zawodników. To wszystko sprawia, że tworzy się wokół ciebie presja. Coraz większe nerwy wytwarzają poczucie, że wszystko wokół wydaje ci się złe.