Mam za sobą naprawdę ciężki czas - rozmowa z Nielsem Kristianem Iversenem, zawodnikiem Caelum Stali Gorzów

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Jego transfer wywoływał przed sezonem wiele kontrowersji. Jedyni frustracyjnie pytali o sens podpisania kontraktu z tej klasy zawodnikiem, inni z kolei byli niezadowoleni z powodu odejścia do drużyny głównego rywala. Niels Kristian Iversen od sezonu 2011 broni barw Caelum Stali Gorzów i jak na razie z dobrym skutkiem staje naprzeciwko krytycznym opiniom.

Krzysztof Wesoły: Niels, miałeś wiele okazji do tego by zobaczyć Gorzów, jednak teraz jesteś zawodnikiem miejscowego klubu. Pokusiłeś się na dogłębne zwiedzenie miasta, odwiedzenie jakichś ciekawych miejsc?

Niels Kristian Iversen: Szczerze powiedziawszy, byłem w Gorzowie naprawdę wiele razy, ale nigdy chyba nie zdarzyło się abym miał okazję spędzić tutaj aż tyle czasu, by nadarzyła się szansa na zwiedzenie miasta. Jestem pewien, że w niedalekiej przyszłości zawitam do Gorzowa na kilka dobrych dni, tak aby odwiedzić jakieś interesujące miejsca. Teraz jednak moim priorytetem jest poznanie nie miasta, a gorzowskiego toru. Jeśli uda mi się ta sztuka i zacznę zdobywać dużo punktów, będę miał czas na to by poznać Gorzów od tej nieżużlowej strony.

Stal Gorzów podpisała kontrakt aż z trzema Duńczykami. Czy upatrujesz w tym szanse na szybszą aklimatyzację w gorzowskim zespole?

- Nie za bardzo. Dla mnie osobiście nie ma znaczenia jakiej narodowości są zawodnicy jeżdżący w danym klubie. Wszyscy jesteśmy profesjonalistami i jeździmy w jednym zespole, co oczywiście obliguje nas do bardzo ścisłej współpracy charakterystycznej dla drużyny. W przypadku klubu, nie ma więc znaczenia fakt, że zawodnicy są tej samej narodowości.

Nie muszę chyba opowiadać ci o napiętych relacjach pomiędzy kibicami klubów z Gorzowa i Zielonej Góry. Czy odchodząc z Falubazu brałeś to wszystko pod uwagę?

- Oczywiście, że relacje pomiędzy oboma klubami są dla mnie dobrze znane i niestety nie są one najlepsze. Miałem już swój czas w Falubazie, ale teraz nadszedł moment, w którym po prostu muszę pójść do przodu i zmienić coś w swojej karierze. Gdy przed sezonem wybierałem klub, Gorzów wydawał się być dla mnie najlepszą okazją do odbudowania formy. Stanąłem wówczas przed bardzo trudnym zadaniem, czyli pogodzeniem złych rzeczy z tymi dobrymi. Mam świadomość tego, że nie wszyscy kibice z Gorzowa będą pałali do mnie miłością na początku sezonu. Jestem tu jednak by wykonać jak najlepszą robotę dla tego zespołu. Jestem pełen nadziei, że już podczas pierwszych meczów w Gorzowie, za sprawą dobrych występów zdobędę wśród kibiców taki status jaki mają inni zawodnicy w drużynie.

W poprzednim roku Tomasz Gollob aktywnie włączył się w odbudowywanie formy Mateja Zagara. Sądzisz, że po kilku słabszych sezonach, jazda u boku Mistrza Świata pomoże odbudować się również tobie?

- Myślę, że rzeczywiście mogę sporo nauczyć się od swoich nowych kolegów z drużyny. Jak co roku zaczynamy nowy sezon, każdy podchodzi do niego z nowymi nadziejami, a ja wiem, że jazda w Gorzowie, to był bardzo dobry ruch z mojej strony. Tomek Gollob i Nicki Pedersen to niesamowicie doświadczeni faceci i jazda w jednej drużynie z takimi żużlowcami na pewno mi pomoże. Mam za sobą naprawdę ciężki czas, ale to już jest przeszłość i teraz staram się patrzeć tylko na to co mnie czeka. Jestem pewien, że Gorzów to odpowiednie miejsce do tego by osiągnąć kolejne cele w mojej karierze.

Tomasz Gollob sporo mówił o tym jak trudny gorzowski tor przysłużył się jego dobrej dyspozycji w ostatnim czasie. Uważasz, że częste kontakty z tą nawierzchnią, pomogą również tobie?

- Jest sporo racji w tym co mówi Tomasz. Gorzowski tor jest naprawdę trudny, a ja mam za sobą kilka nieudanych występów w tym mieście. Jednym z moich celów jest w końcu przełamać złą passę i w końcu się go nauczyć. Ten tor jest świetny do ścigania, choć jeśli nie za bardzo wiesz jak na nim jechać, bycie wystarczająco szybkim może być nieco problematyczne. W momencie kiedy gorzowski tor w stu procentach stanie się moim domowym, może coś poprawić w mojej jeździe.

Nie tylko tor jest wyjątkowy, ale i stadion, który z każdym dniem staje się coraz piękniejszy. W Gorzowie organizowane będą baraż i finał Pucharu Świata, oraz finałowa runda Grand Prix. Czy może to w jakiś sposób pomóc tobie i twoim duńskim kolegom w walce o DPŚ?

- Nie jest żadną tajemnicą, że w głównej batalii o Drużynowy Puchar Świata, jazda aż trzech duńskich zawodników w gorzowskim klubie będzie dla nas sporym handicapem. Ale to nie jest przecież klucz do sukcesu. Polska była w ostatnich latach najsilniejszym zespołem na świecie, a w zeszłym roku pokonali nas nawet w Vojens, co jest bardzo trudnym zadaniem. Sam stadion jest jednak przepiękny i w sam raz pasuje do rozgrywania na nim imprez tej rangi.

Na początku poprzedniego sezonu rozmawiałem z Davidem Ruudem, który przyznał, że pięciu seniorów w składzie to odpowiednia polityka klubu. Teraz jednak, nauczony przeszłością, prezes Komarnicki zakontraktował sześciu seniorów. Czy zgodziłbyś się ze zdaniem Ruuda?

- Jestem świadom faktu, że w każdych zawodach muszę wykonywać jak najlepszą robotę dla klubu. To oczywiste, że jeśli zawodnik nie jeździ dobrze i nie robi tego czego się od niego oczekuje, wówczas istnieje prawdopodobieństwo, że zostanie zastąpiony przez innego żużlowca. Mogę zgodzić się z faktem, że zbyt wielu zawodników w drużynie nie jest zbyt dobre, bo wprowadza między żużlowcami niezdrową atmosferę. Drużyna to drużyna, wszyscy jej członkowie muszą współpracować razem, a gdy zawodników jest za dużo, większość myśli wtedy bardziej o sobie niż o klubie.

Na podstawowego juniora Stali w tym roku, wielu kibiców upatruje szesnastoletniego Bartosza Zmarzlika, z którym miałeś okazję jeździć w meczach towarzyskich. Co sądzisz o jego talencie i aktualnych umiejętnościach?

- O Bartku nie słyszałem nigdy wcześniej, poznałem go dopiero po tym jak podpisałem kontrakt z gorzowskim klubem. Muszę przyznać, że zrobił on na mnie przeogromne wrażenie. Posiada niewyobrażalny talent, ma dobrą sylwetkę i z łatwością kontroluje motocykl, przy czym jest ponadto bardzo szybki. Bartek już teraz może być asem w rękawie gorzowskiego klubu, a jeśli zajmą się nim odpowiedni ludzie i on sam będzie chciał wygrywać, jestem pewien, że czeka go wielka przyszłość.

Na koniec zapytam cię o bardzo kontrowersyjną kwestię nowych tłumików. Polacy wciąż walczą o stary typ, ale federacje brytyjska i szwedzka, zdecydowały się zostać przy nowych. Jakie masz zdanie na temat tego sprzętu i jak to wygląda w Danii?

- W Danii, podobnie jak na Wyspach i w Szwecji, jedziemy na nowych tłumikach. Ja sam nie wspieram jednak tych ustrojstw. Ale co z tego, skoro duńscy zawodnicy nie mają wsparcia od naszej federacji, DMU? Podczas przerwy zimowej mieliśmy spotkanie z władzami DMU, ale okazało się, że nie dostaniemy od nich żadnego wsparcia. W mojej opinii powinny zostać stare tłumiki, a ludzie, którzy układają regulamin i zdecydowali o wprowadzeniu nowych tłumików, nie wiedzą chyba co robią.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)