Zawodnicy Kolejarza ligę zainaugurują w niedzielę, ale do Krosna wyjechali dzień wcześniej. Po to, by jak najlepiej przygotować się do meczu. - Wiemy, jak ważne to spotkanie - mówi trener opolan Andrzej Maroszek. - Jesteśmy bardzo zmobilizowani i robimy wszystko, żeby zawodnicy mieli komfortowe warunki. Udaliśmy się na Podkarpacie już w sobotę. Prześpimy się w hotelu i zregenerujemy siły. Rano pospacerujemy, zjemy obiad i pojedziemy na stadion. Myślę, że nasi jeźdźcy nie powinni na nic narzekać.
Opolanie mieli w tygodniu trenować w Rybniku, ale na przeszkodzie stanęła pogoda. - Planowaliśmy pojeździć i przetestować sprzęt, ale nie pozwoliły na to warunki atmosferyczne - wyjaśnia Maroszek. - Nie jest to powód do niepokoju, gdyż większość zawodników miało kontakt z motocyklem. Mitko z Czechowiczem wystąpili w półfinale Złotego Kasku, a Jędrzejewski w turnieju towarzyskim. Doszliśmy do wniosku, że lepiej odpocząć i pomyśleć nad ustawieniami silników.
Kolejarz w Krośnie wystartuje w zestawieniu złożonym głównie z Polaków. - Zewsząd słyszę narzekania, że lepiej postawić na Barkera czy McGowana - komentuje szkoleniowiec opolan. - Gdybym odstawił Czechowicza lub Jędrzejewskiego, to kibice też mieliby pretensje. W niedzielę wystartują ci, którzy na to najbardziej zasłużyli. Względy oszczędnościowe nie odegrały znaczenia. Gdyby tak było, to nie pojechalibyśmy do Krosna już w sobotę. Jeśli chcemy awansować, to nie możemy patrzeć na finanse. Nie obawiam się o formę zawodników. Oni wiedzą, jaka jest stawka meczu. Najsłabszy wypadnie ze składu, dlatego muszą się starać. Wygrana będzie dla nas pierwszym krokiem w stronę awansu. Gospodarze też powinni zwyciężyć, jeśli nie chcą powtórzyć wyniku z poprzedniego sezonu.
Statystyka przemawia za gospodarzami. Opolanie po raz ostatni w Krośnie wygrali przed siedmioma laty. Żaden z obecnych zawodników Kolejarza nie wystąpił w tamtym spotkaniu. - Na pewno krośnieński tor jest specyficzny i dla miejscowych to duży atut - tłumaczy Maroszek. - Od naszego różni się praktycznie wszystkim. Nie tylko długością i geometrią, ale też nawierzchnią. Dowieziono tam nowego materiału, który dopiero wiąże się ze starym. Wiem, że w Krośnie mamy złą passę, ale nadarza się okazja, by ją przełamać.
Maroszek żałuje, że nie będzie mógł w niedzielę skorzystać z Justina Sedgmena i Josha Grajczonka. - Janek Holub jest trochę nieobliczalny. Ostatnio notował gorsze wyniki, ale liczę, że zaskoczy pozytywnie. Patrzymy na postawę Australijczyków w Anglii. Ostatnio imponuje zwłaszcza Grajczonek. Staramy się, by uzyskał polską licencję, ale nawet jeśli mu się to nie uda, to otrzyma szansę. Gdy będzie miał wolny termin, to prawdopodobnie z niego skorzystamy.