Nic więc dziwnego, że po zawodach Rafał Okoniewski był bardzo zadowolony: - Przede wszystkim chciałbym podziękować organizatorom, za to, że uwzględnili mnie przy ustalaniu składu na gnieźnieński turniej. Nie spodziewałem się, że wszystko wypadnie tak fajne. Cała oprawa, związana z historią Gniezna, wywarła na mnie pozytywne wrażenie. Poza tym kibice chyba nie mieli prawa narzekać, bowiem my - zawodnicy, postaraliśmy się o ciekawe widowisko.
Doświadczony żużlowiec nie miał problemów z gnieźnieńskim torem, który tego dnia był bardzo twardy. Zaskoczył jednak wszystkich kiedy przyznał, że preferuje nawierzchnie bardziej przyczepne. - W niedzielę kluczem do sukcesu były dobre starty - komentuje. - Tor był dość twardy i na dystansie ciężko było cokolwiek zdziałać. Osobiście wolę tory bardziej przyczepne, gdzie można gdzieś się "złapać". Do takiej nawierzchni dużo łatwiej jest też dopasować motory.
- W trakcie całych zawodów doznałem tylko dwóch porażek. Obie z Rafałem Dobruckim. Przegrać z nim jednak, to żaden wstyd. Rafał w tym sezonie spisuje się znakomicie, w związku z czym pojedynki z nim nie należą do łatwych - dodaje.
Na koniec Okoniewski zapewnił, że jeśli tylko za rok znowu otrzyma zaproszenie, to będzie chciał z niego skorzystać: - Jeśli tylko będę miał wolny termin i otrzymam zaproszenie, to na pewno z niego skorzystam. W końcu będę bronił drugiego miejsca zdobytego w tym sezonie.