Ten mecz zapowiadał się bardzo ciekawie. Miał dać odpowiedzi na wiele pytań. Najważniejsze z nich brzmiało "Czy Falubaz jest tak silny jak go malują?". Po poniedziałkowym spotkaniu odpowiedź wydaje się jasna. Zielonogórzanie są bardzo mocni i będą walczyć o mistrzostwo Polski. Jednak reprezentant klubu z grodu Bachusa szybko studzi emocje. - Na razie nie myślimy o tym, że walczymy o odzyskanie tytułu mistrzowskiego. Jest jeszcze wiele spotkań przed nami. Skupiamy się głównie na następnym meczu. Póki co jest to skuteczne. Zawsze staramy się walczyć o zwycięstwo - mówi Rafał Dobrucki
Po spotkaniu Betardu Sparty Wrocław ze Stelmetem Falubaz Zielona Góra najwięcej mówi się o stanie nawierzchni jaką przygotowali gospodarze. - Zdecydowanie nie tak powinny wyglądać tory ekstraligowe. Grubo ponad pół godzinna przerwa świadczy o tym, że nawierzchnia nie nadawała się do jazdy. Tutaj potrzebna jest odrobina zdrowego rozsądku. Niestety dzisiaj chyba tego zabrakło. Te dwa biegi, które się odbyły nie powinny mieć miejsca - twierdzi Rafi. Dużą przytomnością w tej całej sytuacji wykazał się sędzia zawodów Jerzy Najwer. - Całe szczęście bardzo dobrze zachował się sędzia. Osobiście obejrzał stan toru. Duży szacunek dla niego, ponieważ nie każdy by tak zrobił. Tor, który został ubity po tej przerwie był zdecydowanie lepszy. Trudno mi nawet wyobrazić sobie jak wyglądałby mecz na tym co było wcześniej. Na przyszłość powinny być wyciągane konsekwencje za takie coś. Nawet gospodarze byli zaskoczeni jak zobaczyli co się porobiło z torem - mówi leszczynianin.
Po raz pierwszy od dziesięciu lat na Stadionie Olimpijskim Marek Cieślak nie występował jako szkoleniowiec wrocławian. Jego wiedza na temat warunków na torze okazała się bardzo wydatna dla zawodników Falubazu. - Na pewno uwagi trenera były bardzo pomocne. Marek Cieślak doskonale wie jak zmieniają się warunki w trakcie zawodów. Jednak te wskazówki trzeba jeszcze wprowadzić w życie. Co nie zawsze się udaje - uważa zawodnik Stelmetu Falubaz Zielona Góra.
Do Wrocławia przyjechała rzesza kibiców z Zielonej Góry. Dwa tysiące osób na wyjeździe swojej drużyny zawsze robi wrażenie. Najważniejsze, że daje gigantyczne wsparcie samym zawodnikom. - Warto jeździć dla takich kibiców. Gdziekolwiek nie pojedziemy to czujemy się jak u siebie. To dodatkowo motywuje do lepszej jazdy - kończy Rafał Dobrucki.
Czy Rafał Dobrucki wraz z Falubazem wrócą na mistrzowski tron?