Dawid Stachyra: Jeśli tylko dostanę zaproszenie, to za rok znowu przyjadę do Gniezna

Pierwsza edycja turnieju o "Koronę Bolesława - Pierwszego Króla Polski" zakończyła się sukcesem Rafała Dobruckiego. Żużlowiec ZKŻ Kronopol Zielona Góra w całych zawodach tylko dwukrotnie oglądał plecy rywali. W 19. biegu musiał uznać wyższość Krzysztofa Jabłońskiego i dość nieoczekiwanie Dawida Stachyry, który do tego momentu spisywał się raczej przeciętnie.

Zawodnik Marmy Polskie Folie Rzeszów został sklasyfikowany dopiero na czternastym miejscu. - Wynik sportowy tego dnia nie był aż tak ważny - przyznaje w rozmowie ze SportoweFakty.pl Dawid Stachyra. - Liczył się nasz udział w zawodach i pomoc gnieźnianom, którzy znaleźli się dramatycznej sytuacji. W związku z tym pozwoliłem sobie wykorzystać motocykl, na którym do tej pory nie miałem okazji startować. Chciałem sprawdzić różne ustawienia i dwa ostatnie biegi, w których zdobyłem punkty są dla mnie jakimś punktem odniesienia.

- Nie ukrywam, że bardzo się cieszę, że mogłem wziąć udział w tak fajnych zawodach. Organizatorzy postarali się o interesującą oprawę turnieju. Nie zawiedli też kibice. Może szkoda, że tor był tak twardy, bowiem wtedy byłoby jeszcze więcej walki i mijanek, ale i tak nie można narzekać. W kilku przypadkach uczestnicy pokazali kawałek dobrego żużla. Korzystając z okazji dziękuję działaczom Startu Gniezno, że zaprosili mnie na te zawody. Jeśli za rok znowu otrzymam od nich zaproszenie, to na pewno z niego skorzystam i będę się starał poprawić tegoroczne miejsce - dodaje.

Komentarze (0)