- Nikt mi nie zawraca głowy, że muszę wygrać, że mam pojechać tak i tak - przyznał w rozmowie z naszym portalem żużlowiec. - Bardzo fajnie się tutaj czuję. Tylko spokój daje mi możliwość rozwijania się, bo pod presją - moim zdaniem - nic się nie udaje.
Jak na razie żużlowiec Lechmy spisuje się całkiem przyzwoicie, szczególnie na golęcińskim obiekcie. W ostatnim meczu przeciwko Lokomotivowi Fajfer zdobył 4 punkty i dwa bonusy w trzech biegach. W dwóch pierwszych swoich startach wraz z kolegą z pary przywiózł podwójne zwycięstwa, w ostatnim - przyjechał na ostatniej pozycji. - Popełniłem błąd, za mocno odchyliłem się na starcie, motocykl poszedł do góry i rywale odjechali, a gonić jest trudniej niż uciekać - wyjaśnił. - Wciąż mam też problemy z kostką, którą uszkodziłem na ostatnim meczu. Jeżdżę w specjalnym stabilizatorze, jestem na lekach przeciwbólowych. Jest to trudne do wytrzymania, ale czego się nie robi dla kibiców - dodał.
O ile przed własną publicznością Fajfer radzi sobie przyzwoicie, to o meczu w Grudziądzu na pewno jak najszybciej chciałby zapomnieć. - To całe spotkanie było dla nas zaskoczeniem - przypomina. - Mieliśmy problemy z własnym stadionem, a przecież szykowaliśmy się, że mecz z GTŻ pojedziemy u siebie. Dlatego treningi mieliśmy na przyczepnym torze, w Rawiczu również był taki. W ogóle nie mieliśmy okazji pojeździć na betonie jaki jest w Grudziądzu. Dlatego o tamtym meczu zapominamy i szykujemy się na następne.
Fajfer mówi o braku presji w zespole z Poznania, ale kilka dni temu przybył mu w drużynie groźny konkurent - Rosjanin Ilia Czałow. - Presja nie wzrosła - mamy się ścigać na treningach, ale nie rywalizować ze sobą, nie będziemy sobie łamać kości - zapewnia. - Naszym zadaniem jest przywozić 5:1 w każdym wyścigu młodzieżowym, a zdrowa konkurencja na treningach ma nam pomóc w dobrym przygotowaniu się do zawodów - zakończył.
Maciej Fajfer