Rafał Dobrucki: Taki jest żużel i trzeba to wkalkulować

Pechowo zakończyły się dla Rafała Dobruckiego derby Ziemi Lubuskiej. Jeden z liderów Stelmetu Falubazu Zielona Góra zahaczył o końcowy element dmuchanej bandy i upadł na tor.

Z pewnością wszystko wyglądałoby inaczej, gdyby w tym miejscu nie byłoby już "dmuchawca". - Na pewno nie doszłoby do tak poważnego upadku. Ale zahaczyłem motocyklem o końcówkę tej bandy. Absolutnie jednak nie uważam, że to wina bandy. Po prostu nie powinienem się aż tak blisko niej znaleźć. I tyle. Teraz możemy sobie gdybać... - powiedział Rafał Dobrucki dla "Tylko Falubaz".

Dla wychowanka pilskiej Polonii nie jest to pierwsza kontuzja kręgosłupa, tym razem "Dobruc" doznał zmiażdżenia dwóch kręgów piersiowych. Jak zatem na wypadek zareagowała rodzina żużlowca? - Byli w szoku. Oglądali mecz w telewizji, więc przyjemne to dla nich nie było. Moja córeczka Alicja wpadła w panikę... Ale taki jest żużel i trzeba to wkalkulować. Szkoda, że tak się stało. Wcześniejsze kontuzje też groźnie wyglądały. Przy pierwszej, sprawa z kręgosłupem nie była aż tak skomplikowana. Przy drugiej mówiło się, że już nie będę jeździł. Jednak wróciłem. Bo żużel wciąga... Od małego fascynowałem się tym sportem, ponieważ tata też się ścigał. Ale nie musiał mnie specjalnie namawiać. Sam chciałem spróbować - stwierdził zawodnik Stelmetu Falubazu.

Najnowsze wydanie nieregularnika "Tylko Falubaz" dostępne będzie bezpłatnie w Sklepach Kibica Falubazu od najbliższej soboty. "Tylko Falubaz" zostanie także dołączony do sobotniego wydania Gazety Lubuskiej.

Źródło artykułu: