Przed spotkaniem wydawało się, że gorzowianie są na fali po czterech kolejnych wiktoriach. Jednak dość niespodziewanie zostali sprowadzeni na ziemię przez drużynę ze stolicy Dolnego Śląska. - Nie szukam winy w nowych tłumikach. Zabrakło jazdy na przyczepnym torze i dlatego lepiej dostosowali się do tych warunków zawodnicy z Wrocławia. Dopiero w piątek mieliśmy okazję do jazdy na torze, jaki preferują wrocławianie. Nie zdążyliśmy się należycie przygotować - mówi trener gorzowian.
Wielu kibiców zdziwiło się przed biegiem 11., że zamiast Tomasza Golloba jako rezerwa taktyczna pojechał Nicki Pedersen. Nie do końca wyszła ona gościom na dobre, ponieważ najlepiej ze startu wyszedł Adam Shields i nie dał się już wyprzedzić. - W wyścigu 11. zdecydowałem się na Nickiego Pedersena. Podjąłem taką decyzję po zerze Tomka Golloba we wcześniejszym biegu. Zaufałem Duńczykowi. Teraz po meczu wszyscy jesteśmy mądrzy - twierdzi Czesław Czernicki. Inną kontrowersyjną decyzją był brak zmiany Mateja Zagara w 13. biegu. - Zastanawiałem się czy nie wstawić Iversena za Mateja Zagara, jednak nie chciałem przekreślać Mateja w tych zawodach. Co by nie było jest to nasz podstawowy zawodnik i liczyłem na niego w końcówce. W zeszłym roku po kiepskim początku potrafił nam otworzyć bramę do niebios - tłumaczy się ze swoich decyzji szkoleniowiec.
Szóst. kolejka była inauguracją nowych tłumików. Opinie na ich temat dalej są bardzo rozbieżne. - Żużlowy silnik jest silnikiem specyficznym. Nie ma żadnego chłodzenia w porównaniu do innych sportów motorowych. Nie ma obiegu zamkniętego. Jest to chłodzone tylko i wyłącznie powietrzem. Nadmiar mocy w motocyklu żużlowym jest alternatywą do bezpiecznej jazdy. A nowe tłumiki powodują jej brak. Najlepiej pokazuje to sytuacja z Dennisem Anderssonem. Zawodnika rzuciło na dziurze i nie mógł już nic z tym zrobić. Na starych tłumikach mógłby jeszcze z tego wyjść, ponieważ była tam rezerwa mocy - tłumaczy zawiłości żużlowego sprzętu Czesław Czernicki.
Ostatnimi czasy za sprawą zadym na stadionach piłkarskich o kibicach mówi się głównie źle. - Nie można porównywać kibiców żużlowych i piłkarskich. Tutaj ludzie przychodzą całymi rodzinami i zależy im tylko na dobrej zabawie. Niestety cała ta sytuacja rzutuje też na inne dyscypliny, co nie jest sprawiedliwe dla prawdziwych kibiców, jak ci żużlowi - kończy trener gorzowian.