- Ten mecz to była wielka zagadka dla nas wszystkich. Po raz pierwszy jeździliśmy w polskiej lidze na nowych tłumikach. Już wcześniej mówiłem, że te pięć ostatnich spotkań w ogóle nie miało znaczenia, ponieważ to na czym startowali zawodnicy od tej kolejki jest zupełnie czymś innym. Zmieniły się ustawienia, zmienił się kompletnie sprzęt, także z pewnością mecz był dla nas wielką zagadką. Cieszymy się z wygranej czternastoma punktami. Czy jest to duża zagadka przed rewanżem? Tego jeszcze nie wiem, gdyż my jedziemy do Częstochowy po zwycięstwo. W każdym meczu chcemy zgarnąć pełną pulę, więc nie inaczej będzie pod Jasną Górą, gdzie chcemy wygrać za wszelką cenę - powiedział dla portalu SportoweFakty.pl Sławomir Kryjom.
Część toruńskich zawodników miała problemy z odnalezieniem właściwych ustawień. - Dopiero zaczniemy analizować wszystkie ustawienia, bo są to nowe rzeczy i nie wszystko do końca jest dla nas jasne. Widać to po jeździe Rune Holty czy Adriana Miedzińskiego, którzy w poprzednich meczach dobrze spisywali się na MotoArenie, a dzisiaj pojechali nieco gorzej. Mimo wszystko oni się dopiero uczą nowego sprzętu. Z pewnością wyciągniemy wnioski, wprowadzimy korekty i myślę, że do Gorzowa pojedziemy już mądrzejsi o pewne rzeczy wynikające z wprowadzenia nowych tłumików.
Menedżer Unibaksu zdawał sobie sprawę z tego, że któryś z toruńskich zawodników może pojechać w niedzielę znacznie poniżej oczekiwań. - Jego wynik faktycznie mógłby być lepszy. Należy jednak pamiętać, że w niedawno uczestniczył w karambolu w lidze duńskiej. Nie chcę jednak go w żaden sposób usprawiedliwiać. Stać go na znacznie lepszą jazdę, ale jest już na tyle doświadczony, że na pewno szybko wyciągnie wnioski z tego meczu. Nie mam do niego pretensji. Dla wszystkich zawodników pierwsze zawody na nowych tłumikach na MotoArenie były wielką zagadką. Liczyłem się z tym, że któryś z zawodników może mieć wzloty i upadki - zakończył Kryjom.