To jest jakaś masakra - komenatrze po spotkaniu Start Gniezno - Lechma Poznań

Start Gniezno rozgromił w niedzielne popołudnie zespół Lechmy Poznań. Po meczu w boksach gości panowały fatalne nastroje. O wiele bardziej rozmowni byli za to gospodarze, którzy cieszyli się z wysokiej wygranej.

Mirosław Kowalik (trener Lechmy Poznań): - Jeśli chodzi o postawę naszego zespołu, to dzisiaj nie mamy żadnego usprawiedliwienia. Nie wiem co się dzieje z naszymi chłopkami, ale to jest naprawdę przykre w jaki sposób przegrywamy wyścigi. Patrząc na skład przeciwnika wydawało mi się, że będziemy w stanie nawiązać jakąś w miarę równorzędna walkę. To co dziś się stało to jest jakaś masakra.

Robert Miśkowiak (Lechma Poznań): - Przyjechaliśmy osłabieni, gdyby tak nie było to wynik byłby pewnie troszeczkę inny. Faworytami byli gospodarze, którzy są bardzo mocni na tym torze i koniec. Ja porobiłem troszkę błędów. Tak naprawdę nie lubię jeździć ma tym torze, nie będę tego ukrywał.

Dariusz Imbierowicz (Kierownik Startu Gniezno): - Przed sezonem liczyliśmy, że Poznań będzie bardzo mocny, a regulamin sprawił, że w ostatnich meczach jechaliśmy w zasadzie "o pietruszkę". Musieliśmy więc dać szansę pojeździć młodszym zawodnikom i to nam się udało. Mieliśmy też za zadanie sprawdzić Taia Woffindena, żeby wkomponował się w drużynę. Pokazał się z jak najlepszej strony.

Oskar Fajfer (Start Gniezno): - Jeszcze nie do końca wierzę w ten wynik. Było kapitalnie i dziś wszystko mi pasowało. Faktycznie w piątek długo trenowałem i dziś był tego efekt. Tak naprawdę to wiele zmieniłem w porównaniu do poprzednich meczów. Zupełnie inaczej przygotowaliśmy sprzęt do nowych wydechów i dziś to zagrało. Mam nadzieję, że podtrzymam tę passę i kolejne spotkania będą równie dobre w moim wykonaniu.

Tai Woffinden (Start Gniezno): - Cieszę się, że nareszcie wróciłem do jazdy w polskiej lidze, gdzie chcę startować co tydzień. Jestem zadowolony ze swojego występu, ale prawdziwy sprawdzian czeka nas dopiero w Grudziądzu. Pojedziemy tam wygrać, bo naszym celem jest awans do ekstraligi. Nigdy nie jeździłem na tamtym torze, ale jestem dobrej myśli.

Wojciech Lisiecki (Start Gniezno): - W pierwszym biegu nie zabrałem się za dobrze ze startu, później pewny punkt odebrał mi defekt. Następnie źle ustawiłem motocykl. Na szczęście w ostatniej mojej gonitwie zrehabilitowałem się i odnieśliśmy podwójne zwycięstwo. Dalej będę walczył o miejsce w składzie.

Wypowiedzi zebrali Mateusz Klejborowski i Szymon Kaczmarek

Komentarze (0)