I can fly tonight - komentarze po półfinale SK w Łodzi

Łódzki półfinał Srebrnego Kasku wygrał Damian Adamczak z Polonii Bydgoszcz, który wraz z innymi siedmioma zawodnikami wywalczył awans do finału. Oto co mieli do powiedzenia uczestnicy czwartkowego półfinału.

Maciej Janowski (Betard Sparta Wrocław): Najważniejszy był awans i cieszymy się z tego, że udało mi się tego dokonać cało i zdrowo. Łódzki tor nie należy do najłatwiejszych. Starałem się wygrać start i jechać do przodu i nie oglądać się za siebie. Teraz czekam z niecierpliwością na finał. Wiadomo, że każdy tam liczy na jak najlepszy wynik i ja również. Postaram pojechać się jak najlepiej, ale jak to wyjdzie, okaże się w czasie.

Kacper Gomólski (Start Gniezno): Myślę, że było nie najgorzej. Ważne, że udało mi się awansować. Nie jechałem, aby wygrać ten półfinał, tylko żeby zająć miejsce w czołowej ósemce. W finale się wygrywa. Jechałem na łódzkim torze drugi raz i było zdecydowanie lepiej, niż przed rokiem. Dzięki temu było dużo walki.

Damian Sperz (Lotos Wybrzeże Gdańsk): Nie mogłem wyjść spod taśmy, na trasie byłem wolny i chociaż te dziewięć punktów udało mi się zdobyć. Nie mam pojęcia, co zadecydowało o moim słabszym występie. Nie chcę nić mówić tak na gorąco, bo muszę wszystko na spokojnie przemyśleć.

Emil Pulczyński (Unibax Toruń): Myślę, że drugie miejsce to niezły wynik, ale najważniejszy był tutaj awans. Na początku nie mogłem dopasować się do startów, ale później było już lepiej. Na pewno czeka mnie jeszcze trochę pracy nad tym elementem. Bardzo lubię startować w Łodzi, zawsze fajnie się tutaj odsypuje. Zewnętrzna strona toru zawsze bardzo dobrze ciągnie i dlatego starałem się jechać szeroko, co zdawało egzamin. W finale chciałbym powalczyć o medal, a co wyjdzie, to zobaczymy.

Tadeusz Kostro (Tauron Azoty Tarnów): Był to mój bardzo słaby start, pechowy. Powiem szczerze, że w Łodzi nigdy nie mogłem się spasować. Na początku zawodów miałem źle spasowany motor, ale z niego ciężko się jechało. Kombinowałem na jednym i drugim. Kiedy dobrze wyszedłem ze startu, to został przerwany bieg. Później wszedłem za koło koledze, było ślisko i był twardy tor. Było to po polaniu wodą, dlatego tor był ślizgi. Szarpnęło mnie za koło, podkręciło i szczepiło przednie koło z tylnym kolegi i zaliczyłem upadek. "I Can Fly Tonight" (śmiech). Konkretny wypadek, ale na szczęście nic mi się nie stało. Ciężko pracowałem w zimę i myślę, że w lidze będzie lepiej. Jestem trochę poobijany, na dniach to pewnie odczuje. Ale będzie dobrze.

Adrian Osmólski (Orzeł Łódź): Mój start był bardzo słaby. Sprawdzaliśmy wszystkie ustawienia silnika. Niestety nie było tak, jak byśmy chcieli. Nie jest to, to co było na początku sezonu. Muszę troszeczkę odpocząć , zrobić silniki i podejść na totalnym luzie. Trochę za bardzo się spiąłem i to było widać w zawodach.

Oskar Fajfer (Start Gniezno): Na początku zawodów miałem problem, bo startowałem z małego pola. Także tam było utrudnione zadanie, bo było twardo, a moi rywale z dużych pól szybciej odjeżdżali. Przede wszystkim miałem defekt na drugiej pozycji, bo zabrakło paliwa. Głupi pomysł, ale co zrobić. Mam nadzieję, że w finale srebrnego kasku pojadę normalnie, jako zawodnik.

Komentarze (0)