Bez presji nie ma sukcesów - rozmowa ze Sławomirem Kryjomem, menedżerem Unibaxu Toruń

W rozmowie z naszym portalem menedżer Unibaxu Toruń odniósł się do czekającego jego drużynę meczu w Lesznie. Sławomir Kryjom zapowiada, że nie będzie zmian w składzie na ten pojedynek.

Jan Gacek: Pokonaliście w niedzielę drużynę z Tarnowa 56:34. Patrząc na wynik wydaje się, że goście nie zawiesili wam poprzeczki zbyt wysoko.

Sławomir Kryjom: Ten wynik nie odzwierciedla tego co działo się na torze. Kibice, którzy wczoraj przyszli na Motoarenę zobaczyli fantastyczne widowisko. Było naprawdę dużo ścigania i mijanek. To było z pewnością dobre spotkanie. Nas najbardziej cieszą kolejne 3 punkty do tabeli i to, że w końcu udało nam się w miarę wysoko wygrać.

Jak ocenia pan występ Michaela Jepsena Jensena w meczu z tarnowianami? Bierze pan pod uwagę zmianę składu na mecz w Lesznie?

- Nie rozważam takiej możliwości. Jensen pojechał wczoraj bardzo dobre zawody. On trzykrotnie w parze z Ryanem Sullivanem przywoził zwycięstwo 4:2. Duńczyk świetnie pojechał też w duecie z Rune Holtą. Mogę więc śmiało powiedzieć, że wywiązał się ze swojego zadania. Na tę chwilę nic zatem nie zapowiada, żebyśmy mieli dokonać zmian w składzie na mecz w Lesznie.

Wasz niedzielny rywal - Unia Leszno wyraźnie łapie wiatr w żagle. Czego spodziewacie się po tym meczu?

- Zapowiada się spotkanie, które będzie świetną reklamą tej dyscypliny. Unia jest bardzo mocna na swoim torze o czym przekonał się ostatnio Falubaz. Z pewnością czeka nas tam bardzo ciężkie spotkanie. Cały czas podkreślam, że ten zespół ciągle jest bardzo mocny. Jestem przekonany, że leszczynianie tanio skóry nie sprzedadzą.

Unia Leszno od sierpnia 2009 roku nie przegrała na swoim torze. Czy ten fakt działa na wyobraźnię toruńskich zawodników?

- Nie myślimy o tym co było w przeszłości. W ostatnich dwóch meczach w Lesznie Unibax zdobył w sumie około 60 punktów. Nie możemy więc myśleć o tym co było. Mamy nowy sezon, nowe rozdanie. Nasz zespół jest mocny i ambitny, pojedziemy do Leszna walczyć o jak najlepszy wynik.

Końcówka rundy zasadniczej będzie bardzo ważna dla toruńskiej drużyny. Ciągle macie szansę przystąpić do rundy play-off z pierwszego miejsca. Możliwym jest również, że wypadniecie z pierwszej trójki...

- Ma pan rację, aczkolwiek naszym celem jest walka o jak najwyższą pozycję. Dla nas nie ma znaczenia to, że teraz mamy rundę zasadniczą. Cały czas chcemy budować morale zespołu i wygrywać w każdym spotkaniu. Nasze podejście do meczu w Lesznie również będzie bardzo optymistyczne. Chcemy pokazać tam kawał dobrego żużla i z dobrym skutkiem rywalizować z gospodarzami.

Sławomir Kryjom w rozmowie z toruńskimi zawodnikami.

Według najbardziej prawdopodobnego scenariusza waszym rywalem w pierwszej rundzie play-off będzie drużyna z Leszna, Rzeszowa lub Wrocławia. Czy któryś z tych zespołów byłby dla was "wygodnym" przeciwnikiem?

- Jeśli chcemy walczyć o najwyższe cele to nie ma tutaj miejsca na jakiekolwiek kalkulacje. W play-off pojedziemy z tą drużyną, która znajdzie się na naszej drodze. To czy będzie to Rzeszów, Leszno czy Wrocław nie ma w tej chwili dla nas najmniejszego znaczenia. Tak czy inaczej nie będzie miejsca na błędy i z każdym rywalem będzie trzeba pojechać na maksimum możliwości. Bez takiego nastawienia trudno będzie wygrać jakikolwiek dwumecz.

Brak perspektywy bezpośredniego spadku do pierwszej ligi sprawił, że kilka zespołów zostało skonstruowanych w oparciu o skromne budżety. Nie jest pan zaskoczony tym, że w lidze nie ma "chłopców do bicia"?

- To prawda. W lidze nie ma słabeusza. Zawodnicy mają podpisane kontrakty w oparciu o które zarabiają pieniądze za punkty zdobyte na torze. To naturalne, że każdy chce zatem wypadać jak najlepiej. Niektóre zespoły nie wyglądają imponująco pod względem kadrowym, ale mimo to są silne. Mam tu na myśli zwłaszcza częstochowski Włókniarz. Ta drużyna jeździ naprawdę fajnie dla oka, oglądanie ich spotkań jest przyjemnością. Żużel jest świetną dyscypliną. Jak widać nazwiska nie przesądzają o potencjale zespołów. Decydujące okazują się inne czynniki jak atmosfera czy dobranie charakterologiczne zawodników.

Adrian Miedziński znalazł się w szerokiej kadrze na Drużynowy Puchar Świata. Czy na miejscu Marka Cieślaka postawiłby pan na tego zawodnika?

- Myślę, że tak. Gdybym był trenerem kadry narodowej powołałbym Adriana Miedzińskiego na DPŚ. To jest naprawdę ambitny chłopak a do tego jest ciągle młody. To są z pewnością jego atuty. On jest przygotowany sprzętowo i logistycznie do tego, żeby z powodzeniem startować w takich zawodach. Adrian ciągle liczy się też w walce o udział w przyszłorocznej edycji cyklu Grand Prix. Miedzińskiemu z pewnością nie brakuje doświadczenia, żeby poradzić sobie w reprezentacji narodowej.

W ubiegłym roku Unibax zdobył brązowy medal DMP. Ten wynik nie został przyjęty jako w pełni satysfakcjonujący. W bieżącym sezonie toruńska drużyna prezentuje się bardzo dobrze. Czuje pan presję oczekiwań?

- Bez presji nie ma sukcesów. Myślę, że co najmniej cztery drużyny w naszej Ekstralidze liczą na spektakularny sukces. Najwyższa klasa rozgrywkowa jest w tym roku tak skonstruowana, że już półfinały będą niezmiernie ekscytujące dla kibiców. Cały czas obserwujemy to co dzieje się w innych zespołach. Ten rok jest wyjątkowy jeśli chodzi o kontuzje. Życzyłbym sobie, żeby wszystko rozegrało się na jak najwyższym poziomie sportowym. Oby kontuzje omijały zawodników i nie wypaczyły ostatecznych rozstrzygnięć. Myślę, że kibice też tego chcą.

Jak ocenia pan z perspektywy czasu swoją współpracę z toruńskim Unibaxem?

- Będę ją oceniał po zakończeniu sezonu. Na razie jest nie najgorzej, wygraliśmy osiem spotkań z dziesięciu. Wynik z pewnością jest więc niezły. Od oceniania mojej pracy są inne osoby. Ze swojej strony mogę powiedzieć, że bardzo dobrze pracuje mi się w Toruniu. Mamy świetną atmosferę w zespole, co jest dla mnie bardzo ważne. Prawda jest jednak taka, że liczy się tylko zwycięzca. O przegranych nikt nie pamięta. Każdy chce wygrywać a polska liga jest bardzo mocna. Liczą się tylko zwycięstwa. Z takim nastawieniem przystąpimy do niedzielnego meczu w Lesznie.

Źródło artykułu: