Choć prognozy pogody przez spotkaniem Stelmet Falubazu Zielona Góra - PGE Marma Rzeszów mówiły o możliwych opadach deszczu i prawdopodobieństwo kolejnego przełożenia spotkania było duże, to z decyzją podjętą przez sędziego Wojciecha Grodzkiego nie zgadzają się przedstawiciele Stali Gorzów. Prezes Władysław Komarnicki był zaskoczony przede wszystkim faktem, że w czasie kiedy nie padał już deszcz, na torze nie pracowały ciągniki. Cała wypowiedź sternika gorzowskiego klubu TUTAJ. Przedstawiciele Falubazu i PGE Marmy byli jednak zgodni i potwierdzili, że nie było innej możliwości, jak kolejne przełożenie spotkania. Potwierdzeniem są wypowiedzi trenerów Marka Cieślaka i Dariusza Śledzia.
Zobacz także: Wojciech Grodzki: Tor nie nadawał się do jazdy
Wątpliwości na temat słuszności decyzji sędziego Wojciecha Grodzkiego rozwiewa również komisarz zawodów. - Po opadach deszczu na torze była bardzo duża ilość błota. Przygotowanie toru zajęłoby w mojej ocenie około 2 - 2,5 godziny. Mecz mógłby się zatem rozpocząć około godziny 23. Kto chciałby o tej porze rozgrywać spotkanie? Moim zdaniem sędzia podjął słuszną decyzję - powiedział dla SportoweFakty.pl Ryszard Głód.
Powtórkę spotkania Stelmet Falubaz Zielona Góra - PGE Marma Rzeszów zaplanowano na 6 lipca.