- Jak wrażenia? No w gruncie rzeczy fajnie (śmiech). A tak na serio, to miłe uczucie zdobyć złoty medal. Cóż mogę powiedzieć? Byliśmy w bardzo dobrej dyspozycji, zarówno ja, jak i Tomek Jędrzejak. Maciek Janowski również, ale miał troszeczkę pecha. Zbieraliśmy cenne punkty, wygrywaliśmy biegi i mamy złoty medal - powiedział w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Piotr Świderski.
Jeździec Betardu Sparty podkreślił, że triumfu wrocławian nie należy rozpatrywać w kategoriach niespodzianki. - Mamy bardzo dobrą trójkę i przed zawodami mieliśmy świadomość tego, że stać nas na zajęcie miejsca na podium, a nawet na wywalczenie złotego medalu. Nie jest to więc jakieś wielkie zaskoczenie. Było się z kim ścigać i nie tylko my ostrzyliśmy sobie zęby na ten krążek.
Dość nieoczekiwanie trzecie miejsce zajęli żużlowcy Lechmy Poznań. - Myślę, że niekoniecznie jest to niespodzianka. Norbert Kościuch i Robert Kościecha są w bardzo dobrej dyspozycji i pokazują to w każdym meczu. Co prawda jest to pierwsza liga, ale utrzymując taką dyspozycję wyraźnie widać, że ci goście są w formie. Też nieprzypadkowo znaleźli się przecież w finale. To nie było losowanie. Wszystko przebiegało drogą eliminacji. Zasłużenie się tutaj znaleźli i zdobyli brązowy medal - stwierdził "Świder".
W środowych zmaganiach wzięło udział wielu bardzo dobrych zawodników. - Nie myśleliśmy o tym, z kim jedziemy. Do każdego biegu jechaliśmy tak samo przygotowani i zmotywowani. Powiem więcej: nie nastawialiśmy się jakoś szczególnie na kogokolwiek, na jakieś biegi, czy wyniki. Jechaliśmy bardzo luźno te zawody i myślę, że to nam pomogło - zaznaczył jeden z liderów Betardu Sparty.
Miejsce tuż za ekipą z Wrocławia zajęli gospodarze, Stelmet Falubaz Zielona Góra. - Szczerze mówiąc nie śledziłem ich poczynań jakoś szczegółowo. Drugie miejsce to nie jest powód do wstydu. Wiadomo, że byli u siebie i w związku z tym znajdowali się w roli faworyta. Mają srebro, więc nie jest tak źle. Nie znam jednak dokładnej punktacji, więc trudno mi tutaj cokolwiek oceniać - oznajmił 28-letni zawodnik.
"Świder" miał w środę pierwszą okazję do jazdy na przebudowanym zimą owalu przy ulicy Wrocławskiej. - Tor był na te zawody przygotowany bardzo twardo. W miarę szybko dopasowałem motocykl do panujących warunków, więc dobrze mi się jeździło. Ciężko było zabrać się ze startu, ale jak się już było z przodu to wiadomo, że zawodnik z przodu dyktuje warunki, jedzie tam, gdzie chce i wybiera najszybszą ścieżkę - zakończył Piotr Świderski.