- Bardzo mocno się cieszę. Dla mnie jest to niesamowite wrażenie. Nie ukrywam, że po cichu marzyliśmy o brązowym medalu. Gdzieś w tle pojawiła się nawet szansa na coś więcej, bo naprawdę na to zasługiwaliśmy. Brąz wywalczony po tak ciężkich zawodach i trudnych biegach był naprawdę zasłużony. W tej sytuacji klubowej, w jakiej się znajdujemy, brązowy medal pokazuje, że w Poznaniu warto jeszcze działać. Tym sukcesem motywowałbym władze miasta i ewentualnych sponsorów, żeby nam ktoś pomógł, bo jesteśmy na krawędzi. Trzecie miejsce w takich zawodach to jest coś pięknego - powiedział po środowym finale Mistrzostw Polski Par Klubowych trener Lechmy Poznań, Mirosław Kowalik.
Zdaniem szkoleniowca klubu ze stolicy Wielkopolski, zwycięzcy zawodów, Betard Sparta Wrocław, byli tego dnia nie do ugryzienia. - Byli niesamowicie spasowani do warunków torowych. Nie ukrywam, że to była najlepsza para. W dodatku defekt Maćka Janowskiego trochę im pokrzyżował plany. Byli po prostu najlepsi. Gratulacje dla ich trenera, Piotrka Barona. Oni są pewnie w podobnej sytuacji, co my, tyle tylko, że poziom wyżej, w Ekstralidze. Dlatego należały nam się te medale - podkreślił.
Drugie miejsce zajęli gospodarze, jeźdźcy Stelmet Falubazu Zielona Góra. - Myślę, że srebrny medal w ich wykonaniu to również wielki sukces. Patryk Dudek to przecież bardzo młody zawodnik. Pojechał w środę świetnie zawody. W jednym z biegów oglądał się nawet na swojego partnera z pary, Piotra Protasiewicza. Dla mnie jest to najcenniejsze, co może być, jeżeli zawodnik potrafi oglądać się za siebie i szukać kolegi. Dla tego młodego jeźdźca jest to z pewnością wielki sukces, a Piotrek pewnie przeżyje to, że miał srebro (śmiech) - stwierdził Kowalik.
Środowe zmagania par to nie tylko zaskoczenia in plus, ale również in minus. - Nie chciałbym krytykować innych i wypowiadać się na temat ewentualnej nieco słabszej postawy niektórych zawodników. Na razie cieszę się brązowym medalem. Po prostu jest super - zakończył trener poznańskiej ekipy.