Start gotowy na ekstraligę?

W piątek w Pubie Lokomotywa w Gnieźnie odbyło się spotkanie przedstawicieli Startu z kibicami. Ci drudzy dopisali, a na ich pytania cierpliwie odpowiadali m.in. Tai Woffinden i Mirosław Jabłoński.

Brytyjczyk przyleciał do Polski dzień wcześniej, specjalnie po to, żeby być obecnym na spotkaniu Startu z kibicami. - Kibice w Gnieźnie są niesamowici, dlatego nie było żadnego problemu, żeby pojawić się tutaj wcześniej i z nimi porozmawiać - wyjaśnia Tai Woffinden. Oprócz niego na pytania fanów odpowiadali także, Mirosław Jabłoński, Lech Kędziora, Arkadiusz Rusiecki, Marcin Śliwiński i Grzegorz Buczkowski.

Dobre występy Startu i perspektywa awansu sprawiła, że w Pubie Lokomotywa pojawiło się dużo więcej kibiców niż zwykle. Poza tym byli oni wyjątkowo aktywni, dopytując się czy ich pupile na pewno są gotowi, żeby po 12 latach znowu zawitać w szeregi najlepszych drużyn w naszym kraju. - Po kilku latach startów w pierwszej lidze wydaje mi się, że jesteśmy bliscy przysłowiowego spotkania ze ścianą, dlatego jedynym sposobem na ominięcie z tym związanego marazmu jest awans - nie owijał w bawełnę prezes gnieźnieńskiego klubu. - Możemy co roku zmieniać skład, uruchamiać nowe projekty, ale kibice chcą już czegoś więcej.

Fanów interesowało ponadto czy w przypadku ewentualnego awansu Start będzie zdołał zbudować budżet, który pozwoli mu na wyrównaną rywalizację w elicie. - Mogę wszystkich zapewnić, że już wcześniej otrzymywaliśmy sygnały od poważnych partnerów finansowych, że rozpoczęcie z nimi współpracy możliwe jest wyłącznie w przypadku awansu. Dlatego nie należy się dziwić, że jesteśmy bardzo zdeterminowani. Oczywiście nikomu nie mogę obiecać, że na pewno awansujemy, ale zrobimy wszystko, żeby tak się stało - dodał Rusiecki.

Mimo wszystko jeden z kibiców przez całą dyskusję miał wątpliwości, czy zawodnicy chcą tego samego. - Rok temu też mieliśmy walczyć o awans, a ostatecznie zajęliśmy trzecie miejsce. Wydaje mi się, że wówczas było to tylko zabieg marketingowy - mówił. - Proszę pana, kiedy wyjeżdżamy na tor, zawsze jedziemy po zwycięstwo - odpowiedział mu młodszy z braci Jabłońskich. - Rok temu po prostu byliśmy słabsi i nie doszukiwałbym się tutaj sensacji. To jest sport, że ktoś musi wygrać, a ktoś przegrać. Działacze po to ściągnęli do zespołu Tajskiego (Woffindena), żebyśmy walczyli o coś więcej niż tylko awans do rundy finałowej.

Po spotkaniu zawodnicy tradycyjnie rozdawali autografy i pozowali do zdjęć. Najaktywniejsi kibice zostali dodatkowo wyróżnieni bezpłatnymi wejściówkami na niedzielny mecz z Lokomotivem.

Komentarze (0)