Polityka klubu jest taka, aby walczyć do końca - rozmowa z Joanną Michalską-Chrzanowską, dyrektorem GTŻ Grudziądz

W sporcie żużlowym fani skupiają się raczej na zawodnikach prezentujących się na torze. Nie myślą o ich życiu poza stadionem, a przecież udane życie prywatne przekłada się na sukces zawodowy. O to jak żyć z żużlowcem i pogodzić rolę żony oraz normalnie funkcjonować, zapytaliśmy Joannę Michalską-Chrzanowską, żonę jednego z liderów GTŻ - Tomasza Chrzanowskiego.

Bartosz Pogan: W środowisku żużlowym jest coraz więcej kobiet na wysokich stanowiskach. Co zdecydowało o tym, że objęłaś posadę dyrektora sportowego w grudziądzkim klubie?

Joanna Michalska-Chrzanowska: Lubię konkretne działania. Kiedy dostałam propozycję objęcia tego stanowiska wiedziałam, że tu mogę się realizować. Na pewno w tej pracy pomogą mi moje doświadczenia sportowe, zarówno jako zawodniczki, kibica, a także żony sportowca. Mam także przygotowanie teoretyczne. Ukończyłam studia na WSG w Bydgoszczy o specjalności Zarządzanie Sportem i Rekreacją. Przez 3,5 roku pracowałam jako reporter sportowy w TVP Bydgoszcz.

Jak do Twojej decyzji ustosunkował się Tomasz Chrzanowski? Wspólnie wszystko analizowaliście?

- Oczywiście. Przecież tworzymy rodzinę. Przeanalizowaliśmy wspólnie wszystkie za i przeciw. Zdecydowaliśmy, iż podejmę tę pracę zostawiając sprawy prywatne w domu. Sprawy rodzinne nie będą wpływały na podejmowanie moich decyzji w klubie. No i oczywiście na Tomka spadnie więcej domowych obowiązków, ponieważ ja będę częściej przebywać w Grudziądzu.

Jakie zadania przed Tobą postawił zarząd GTŻ, a zarazem co byś chciała wprowadzić nowego? Wiadomo, że pojawiły się już konferencje prasowe po meczach. Są już także inne pomysły?

- Są to rutynowe obowiązki na tym stanowisku. Uważam, że jako nowa osoba zatrudniona w klubie na pewno wniosę nowe pomysły. Ruszyły już konferencje prasowe, będą organizowane spotkania integracyjne zawodników. Nie mogę od początku robić rewolucji. Klub wcześniej był dobrze prowadzony, a nowe moje pomysły sukcesywnie będziemy realizować.

Ogólnie sport nie jest Tobie obcy. Przez 13 lat trenowałaś łyżwiarstwo figurowe, uczęszczałaś również na treningi tańca towarzyskiego, pracowałaś także jako dziennikarz sportowy. To wszystko z pewnością w mniejszym lub większym stopniu pomoże Tobie w nowej pracy.

- Atmosfera sportu była mi bliska od wczesnego dzieciństwa, ponieważ moi rodzice zawsze interesowali się sportem i umożliwiali mi uprawianie dyscyplin które mnie interesowały. Takich jak: łyżwiarstwo figurowe, taniec towarzyski, gimnastyka artystyczna, tenis. W późniejszym wieku zainteresowałam się hokejem i kickboxingiem. Myślę, że te moje doświadczenia sportowe pomogą mi zrozumieć psychikę zawodników.

Pierwszym Twoim meczem, a zarazem debiutem w roli dyrektora klubu, były derby Pomorza i Kujaw. Towarzyszyły temu dodatkowe emocje, adrenalina, stres? Czy po prostu podeszłaś do tego "na luzie"?

- Na pewno mecz z Bydgoszczą był dla mnie trochę innym przeżyciem, niż dotychczasowe kibicowanie. Była większa odpowiedzialność aby wszystko zagrało.

- Moje pomysły sukcesywnie będziemy realizować - mówi Joanna Michalska-Chrzanowska

Przed drużyną GTŻ bardzo ważny, jak nie najważniejszy, mecz tej rundy. Po porażkach u siebie z Gnieznem i Bydgoszczą trzeba wygrać w Gdańsku by nadal liczyć się w walce o awans do Ekstraligi. Z jakimi nadziejami podchodzisz do tego pojedynku?

- Te dwie porażki były dla nas bolesne. Przeanalizowaliśmy dlaczego tak się stało. Przed meczem z Gdańskiem zawodnicy są zmotywowani do walki. Zdajemy sobie sprawę, że nie będzie łatwo.

Wielu kibiców, jeśli w ogóle można nazwać ich kibicami, uważa, że została zaciągnięty tzw. "ręczny hamulec" przez nasz klub w kontekście awansu do najwyższej klasy rozgrywkowej. Jak ocenisz tę sytuację?

- Polityka klubu jest taka, aby walczyć do końca. Cel założony przed sezonem został już osiągnięty, ale apetyt rośnie w miarę jedzenia, więc walczymy dalej o Ekstraligę!

Gdyby awans stał się faktem to wiadomo, że są potrzebne duże nakłady finansowe, remont stadionu i przede wszystkim posiadanie tytularnego sponsora. W kuluarach mówi się, że przyjście Twojej osoby do klubu wiąże się także z pozyskaniem takiego sponsora. Jak odniesiesz się do tych spekulacji?

- Zdaję sobie sprawę, że w takiej sytuacji będą potrzebni nowi sponsorzy. Pozyskiwanie sponsorów faktycznie jest w zakresie moich obowiązków. Właściwie już w tej chwili rozmowy sponsorskie zajmują dużą część mojej pracy.

I może już na koniec. Co myślisz o grudziądzkich kibicach? Moim zdaniem zwłaszcza ostatni mecz pokazał, że wspólnie z kibicami przyjezdnymi można stworzyć w Grudziądzu znakomite widowisko.

- Po ostatnim meczu uważam, że kibice z Grudziądza i Bydgoszczy mogę być przykładem jak wspólnie kibicować. Dla mnie najważniejsze jest, że grudziądzcy kibice są na dobre i na złe, a nie tylko wtedy gdy drużyna wygrywa.

Komentarze (0)