Andrzej Maroszek (Kolejarz Opole): To był nasz najlepszy mecz w tym sezonie. Mocno się zmobilizowaliśmy i wygraliśmy nadspodziewanie łatwo. Paradoksalnie dobrze się stało, że nie przyjechał Ben Barker, bo dzięki temu mógł wystąpić Marcin Rempała, który spisał się bardzo dobrze i zrehabilitował się za spotkanie w Rawiczu. Pokazał swoje wysokie umiejętności. Gorzej wypadł jedynie Marcin Jędrzejewski, ale jego słabszy występ wynikał z problemów sprzętowych. Szkoda, że czeka nas przerwa w rozgrywkach. Postaramy się ją wykorzystać na treningi, prawdopodobnie zorganizujemy sparingi. Na pewno nie będziemy siedzieć z założonymi rękoma.
Michał Mitko (Kolejarz Opole): To jedno z najlepszych spotkań w mojej karierze. Byłem dziś naprawdę dobrze dysponowany. Duża w tym zasługa świetnie dopasowanych motocykli, ponieważ od początku do końca jechałem na tych samych ustawieniach i nie musiałem nic korygować. Tor się zmieniał, lecz znajdowałem optymalne ścieżki. Jak nie przy bandzie, to przy krawężniku. W ostatnim wyścigu sędzia przytrzymał nas pod taśmą. Trochę się zdekoncentrowałem i gorzej wystartowałem. Postanowiłem jednak, że muszę zdobyć trzy punkty. Dlatego zamknąłem oczy i robiłem po prostu wszystko, by dogonić rywali. W końcu Mariusz Węgrzyk popełnił błąd, odepchnąłem go lekko łokciem i wysforowałem się na prowadzenie.
Marcin Jędrzejewski (Kolejarz Opole): Nie chcę zwalać wszystkiego na motocykle, lecz byłem zbyt wolny. Wczoraj na treningu puszczałem sprzęgło i tyle mnie chłopaki widzieli. Dziś miałem problemy sprzętowe i nie potrafiłem ani wystartować, ani wyprzedzać. Dodatkowo rozleciał mi się silnik. Cieszy zwycięstwo drużyny. Dobrze, że moja gorsza postawa nie zaważyła na wyniku. Wygrana podbuduje nasze morale i pozwoli uwierzyć w własne możliwości.
Travis McGowan (Kolejarz Opole): Przed meczem mocno się denerwowałem, ale stres zniknął po pierwszym biegu. Cieszę się ze swojego wyniku. Może nie wszystko ułożyło się tak, jakbym sobie życzył, ale 12 punktów to dobry rezultat. Tor w Opolu bardzo mi odpowiada, jest trochę podobny do angielskich owali. Na nawierzchni nie pojawiają się dziury, a jazda sprawia przyjemność. Po kontuzji ręki nie ma już śladu, choć z początku odczuwałem przerwę w startach. O kolegach z zespołu dotąd nie słyszałem, ale jak się okazało są szybcy i mogą pokonać każdego.
Jan Grabowski (Lubawa Litex Ostrów): Pojechaliśmy bardzo słabo. Niezły początek dawał nadzieje na zwycięstwo, ale z kolejnymi biegami spisywaliśmy się coraz słabiej. Zawodnik wygrywał wyścig, po czym przyjeżdżał ostatni. Brakowało regularności. Przyjmuję falę krytyki, tylko niech wszyscy na trzeźwo pomyślą, co mogłem więcej zrobić. Stosowałem zmiany i próbowałem wykorzystać jak najlepiej potencjał zespołu. Jeśli komuś się wydaje, że na wszystkim się zna, to nic nie stoi na przeszkodzie, żeby kierował drużyną w następnych meczach. Przegraliśmy trzeci mecz z rzędu i nasza sytuacja stała się bardzo trudna.
Adrian Gomólski (Lubawa Litex Ostrów): Wstałem dziś z łóżka z pozytywnym nastawieniem i nadzieją na sukces. Zacząłem mecz od zwycięstwa i myślałem, że kolejne wyścigi będą równie udane. Tymczasem tor po polaniu drastycznie się zmienił, a ja za tym nie nadążałem. Poszedłem z przełożeniami w niewłaściwą stronę. To właśnie błędy w korektach silników były przyczyną słabego wyniku. Druga liga jest oczywiście silna, ale największą bolączką są długie przerwy w rozgrywkach. Wybijają nas z rytmu. Martwi mnie również zachowanie naszych fanów, którzy po ostatnim wyścigu zaczęli nas wyzywać i rzucać nieprzyjemnymi epitetami. To kibice sukcesu. Skończyła się zabawa z nimi. Jedziemy teraz dla siebie i wyniku.
Mariusz Węgrzyk (Lubawa Litex Ostrów): Nie ukrywam, że liczyliśmy na wygraną. Gospodarze byli jednak szybsi i lepiej dopasowali się do nawierzchni. Szacunek dla nich. Druga liga jest bardzo wyrównana i żeby zwyciężyć, cały zespół musi pojechać na poziomie. Ze swojej postawy nie jestem zadowolony. Dopiero gdy przesiadłem się na drugi motocykl, to zacząłem wygrywać. Przegraliśmy trzy spotkania z rzędu, lecz nie straciliśmy szans na awans. Wciąż wszystko w naszych rękach.
Mariusz Staszewski (Lubawa Litex Ostrów): Nie można mówić, że nic się nie stało, ponieważ przegraliśmy bardzo ważny mecz i w każdym następnym musimy wygrywać. Opole przed sezonem było uznawane za faworyta rozgrywek i nie jest to słaby zespół. Nam przeszkadzają przerwy w startach. Pauzowaliśmy trzy tygodnie, a teraz czeka nas kolejny odpoczynek. To negatywnie wpływa na drużynę. Atmosfera po kolejnych niepowodzeniach pogorszyła się. Ciągle jednak jesteśmy wiceliderami i walczymy o awans.