Mariusz Puszakowski: Jestem praktycznie u progu sezonu

Po bardzo udanym sezonie 2010, Mariusz Puszakowski nie może w obecnych rozgrywkach odnaleźć wysokiej formy. Jego występ w Pile nie był najgorszy, jednak do najlepszej dyspozycji jeszcze sporo mu brakuje. Przyczyny takiej postawy szuka w nieregularnych startach.

Mariusz Puszakowski w niedzielnym meczu wyjazdowym swojej drużyny w Pile zdobył sześć punktów i bonus. Na tle pozostałych zawodników Lubelskiego Węgla wypadł całkiem nieźle, jednak taka zdobycz go nie zadowala. - Nawet nie wiem ile punktów zrobiłem, ale dzisiejszego meczu nie zaliczę do udanych. Kolejny raz przytrafiło mi się zero, aczkolwiek jestem drugim w parze, nie jestem prowadzącym i w jakiś sposób ze swojej roli się wywiązałem. Mnie to jednak w najmniejszym stopniu nie zadowala. Chciałbym zdobywać tych punktów więcej, ale czasem nie wychodzi. Takie jest życie, taki jest sport... - mówił po meczu wychowanek Apatora Toruń.

Przyczynę dużo słabszej niż w minionym sezonie postawy "Puzon" widzi w braku regularnych startów. Wiąże się z tym nie tylko brak objeżdżenia, ale również większe emocje towarzyszące występom. - Tyle jazdy co miałem, to dopiero jakbym zaczynał sezon. Praktycznie jestem u progu, to mój dopiero trzeci lub czwarty mecz, wiadomo jak to wszystko wyglądało w moim przypadku. Jeżeli jeździ się raz na dwa miesiące, to pojawia się stres, nerwy, człowiek musi dobrze wypaść, nie ma miejsca na wpadki, bo wiadomo jak się to może skończyć. Może to nie jest żadne tłumaczenie, ale staram się jak mogę, tylko coś nie wychodzi.

Lubelski Węgiel porażką w Pile mocno skomplikował sobie sytuację i szanse "Koziołków" na bezpośredni awans zmalały. Mimo wszystko druga pozycja w tabeli nadal pozostaje w ich zasięgu. Mariusz Puszakowski nie chce patrzeć na rywali, woli wywalczyć awans pewnymi zwycięstwami swojej drużyny. - My nie możemy patrzeć ani na Ostrovię, ani na Piłę, ani na żaden inny klub w lidze. Chcemy jechać, wygrywać i być na pierwszym miejscu, ale w sporcie nie zawsze wszystko wychodzi. Raz jest lepiej, raz gorzej.

Po meczu w Pile trener Grzegorz Dzikowski był umiarkowanie zadowolony z postawy Mariusza Puszakowskiego. Jest zdania, że na tle innych zawodników występ "Puzona" nie był najgorszy. - Uważam, że postawienie na Mariusza było dobrą decyzją. Patrząc na pozostałych wypadł dobrze. "Dobrze" to powiedziane oczywiście na wyrost. Zrobił swoje punkty i nie był chociażby tak jak Zbyszek, który jako najsłabsze ogniwo zawiódł całkowicie - powiedział szkoleniowiec.

"Puzon" tuż przed meczem w Pile

Źródło artykułu: