Aktualny młodzieżowy mistrz Szwecji jest zawodnikiem m.in. Poole Pirates, więc arenę niedzielnych zmagań zna doskonale. - To wielkie zawody na moim domowym torze, mam więc nadzieję, że fani będą ze mną. Nie uważam jednak, aby kwestia miejsca rozegrania turnieju miała wielkie znaczenie - powiedział żużlowiec.
Ostatnimi czasy zawodnik borykał się z kontuzją. - Wszystko w porządku, jestem w pełni formy. To nie jest problem. Miałem groźny upadek w Szwecji, następnie niegroźny w Wielkiej Brytanii. Przez dwa i pół tygodnia jazda była dla mnie sporym problemem. Wracam do wyników, jakie osiągałem na początku sezonu. Wracam do punktu wyjścia i mam nadzieję, że będzie tak dalej - zapewnił Szwed.
Andersson w zeszłorocznej rywalizacji uplasował się na szóstej pozycji. Startujący m.in. w drużynie Betardu Sparty Wrocław zawodnik nie ukrywa, że wiąże z rywalizacją o tytuł najlepszego juniora świata wielkie nadzieje. - To dla mnie najważniejsze juniorskie zawody w tym roku. Mam nadzieję, że zdobędę trochę punktów. Zobaczymy, jak daleko dam radę zajść.
Od sezonu 2010 najlepszy junior globu wyłaniany jest w formule wzorowanej na cyklu Grand Prix. - Cztery rundy to dobre rozwiązanie - stwierdził Andersson. - Żużlowiec z największą ilością punktów jest po prostu najlepszy. W przypadku jednodniowego finału możesz zostać mistrzem świata dzięki jednemu, szczęśliwemu dniu. Teraz musimy strać się za każdym razem - dodał.
W opinii wielu ekspertów faworytem nie tylko niedzielnego turnieju, lecz również całej rywalizacji jest Darcy Ward. Australijczyk staje przed historyczną szansą wywalczenie złotego medalu po raz trzeci z rzędu. - Darcy jest świetny na torze w Poole, więc będę musiał zaliczyć bardzo dobre zawody, aby go pokonać. Mam nadzieję, że stać mnie na to zakończył Andersson.