Trener kadry narodowej Marek Cieślak w rozmowie z Radiem Zachód skrytykował Krzysztofa Cegielskiego, menedżera Janusza Kołodzieja. O całej sprawie pisaliśmy TUTAJ!. Cegielski poczuł się urażony słowami trenera Cieślaka. Cały tekst TUTAJ!. W rozmowie z naszym serwisem trener Cieślak tłumaczy, dlaczego wypowiedział te słowa. - Zbyt wiele w ostatnim czasie się dzieje. Dzwoni do mnie wiele osób z prośbą o komentarz do wielu spraw. Człowiek się gubi. Jadę na rowerze na trening i ktoś chce ze mną rozmawiać. Już nie pamiętam z kim, o czym rozmawiałem. W każdym razie chciałbym się odnieść do tej sytuacji. Do tej pory nie unikałem odpowiedzi na żadne pytania. Mój problem polega na tym, że zawsze mówię to, co myślę. Nie wszystkim to się podoba. Odnośnie Kołodzieja muszę powiedzieć, że moja wypowiedź była znacznie szersza. Dostałem pytanie, co jako trener kadry myślę na temat wyników Janusza w tym sezonie i dlaczego tak to się dzieje, że nie robi dobrych wyników. Powiedziałem, że uważam, iż Janusz po upadku w Lesznie powinien mieć przerwę i zrobić gruntowne badania. Stałem na wirażu i widziałem to całe zajście. Uderzenie było potworne. Przed powołaniem Janusza do kadry rozmawiałem z nim długo w obecności Jarka Hampela. Zapytałem go, dlaczego pojechał na zawody ligowe do Torunia na drugi dzień. Nie wiedział nawet praktycznie gdzie był. Mówił, że na drugi dzień dopiero dały znać te wszystkie potłuczenia. Pojechał w Toruniu i na drugi dzień musiał jechać w Szwecji. Wszędzie wyniki były tragiczne, bo inne nie mogły być. Ale w tym momencie powinien zadziałać menedżer i samemu podjąć decyzję, czy zawodnik nadaje się do jazdy, czy nie. Krzysiek tego nie zrobił - wyjaśnił dla SportoweFakty.pl Marek Cieślak.
Jeden z zarzutów w stronę Krzysztofa Cegielskiego dotyczył również logistyki. - Pojechaliśmy na półfinał DPŚ do King's Lynn. Wszyscy zawodnicy przylecieli samolotem, tylko Janusz Kołodziej przyjechał samochodem i to w dodatku w nocy. Nie był z nami na kolacji. Na drugi dzień wszyscy zbiórka, rano trening, zawody, a po zawodach Janusz znowu siedział w samochodzie i był gotowy do podróży powrotnej. To nie jest profesjonalne. Może Janusz lubi jeździć samochodem, ale jego organizm na pewno nie. To prędzej czy później odbije się na jego formie. Podałem przykład, że Hancock czy Crump - oni sobie ustawiają logistykę tak, żeby w samochodzie spędzić jak najmniej czasu. I to jest właśnie rola menedżera - wyjaśnił Cieślak.
Trener polskiej kadry zaznaczył, że nie będzie się wycofywał ze słów wypowiedzianych pod adresem Krzysztofa Cegielskiego. - Czy powiedziałem, że Janusz powinien wyzwolić się spod tej kurateli? Mówiąc szczerze - nie pamiętam. Ale jeżeli tak było, to nie zamierzam się z tego wycofywać. Wiem, że Krzysiek czuje się z tego tytułu mocno urażony. Ale niech pomyśli, jak ja się czułem, kiedy mój były zawodnik całą wiosnę odwoływał mnie ze stanowiska trenera polskiej kadry. Przecież chodził z Januszem, napuszczał zawodników. Ja się nie czułem urażony. Uważałem, że jest to stanowisko Krzysztofa Cegielskiego. Moje było inne. Dlatego poprosiłem PZM o przedłużenie umowy, żeby była jasna sprawa, bo mnie takie wypowiedzi mobilizują. Ja się cieszę, kiedy redaktor Czekański zwalnia mnie z pracy. Niech pisze, niech przekręca moje nazwisko. Mnie to tylko mobilizuję i wtedy się jeszcze bardziej staram. Krzysiek powinien zrobić to samo - udowodnić, że nadaje się do prowadzenia zawodnika. Ja zawsze służę radą. Mam doskonałe kontakty z fachowcami od fizjologii, psychologii, żywienia. Zawsze pomogę, jeżeli tylko ktoś tego będzie chciał - zakończył Marek Cieślak.