- Czas spędzony w leszczyńskim szpitalu dobrze mi zrobił. Teraz czuje się o wiele lepiej i jestem pewny, że już nic mi nie dolega. Potrzebowałem tej przerwy, bo teraz dopiero widzę jak czułem się wcześniej, a jak obecnie. Dziękuję prezesowi Dworakowskiemu za opiekę i oczywiście całemu personelowi w szpitalu - powiedział za pośrednictwem swojej oficjalnej strony internetowej Janusz Kołodziej.
Zawodnik Unii Leszno odniósł się także do słów wypowiedzianych przed trenera kadry narodowej. Kołodziej jednoznacznie stwierdza, że Krzysztof Cegielski nie ponosi winy za jego słabe występy. - Nie wiem, dlaczego m.in. trener Cieślak próbuje wbijać szpilki pomiędzy mnie i Krzyśka. W ubiegłym sezonie moje wyniki były dobre i wtedy też był ze mną Krzysiek, dlatego nie rozumiem, jaki zły wpływ na moje wyniki ma mój menadżer. Przed sezonem zmieniło się tylko to, że jest teraz oficjalnie moim menadżerem. Poza tym nie zmieniło się praktycznie nic. Zawsze mogłem i wciąż mogę na niego liczyć. Chciałbym raz na zawsze wyjaśnić, że dzięki mojemu całemu teamowi mam wszystko doskonale zorganizowane. Mam doskonałych sponsorów, świetny klub, zaufanych przyjaciół, niczego mi nie brakuje i dzięki temu mogę spokojnie skupić się na treningach i dbaniu o własne przygotowanie. Poza skutkami po wypadkach czuje się doskonale fizycznie i psychicznie, więc jakiekolwiek insynuacje osób, które nie mają pojęcia o moim zapleczu są nie na miejscu i nie maja nic wspólnego z rzeczywistością. Moje tegoroczne kłopoty rozpoczęły się po upadku w Grand Prix w Lesznie. Powoli wszystko wracało do normy, ale przytrafił się kolejny upadek w Vetlandzie. Teraz wszyscy wiemy, że błędem była dalsza jazda, ale nie chciałem zostawiać samych swoich kolegów w Lesznie i Vetlandzie.