Sławomir Drabik do finału Indywidualnych Mistrzostw Polski w sezonie 1997 przystępował jako obrońca trofeum. Rok wcześniej Drabik okazał się bezkonkurencyjny na torze w Warszawie i odniósł triumf z kompletem punktów. Podobnie miało być w roku 1997, kiedy to finał IMP odbywał się na torze w Częstochowie. Idol miejscowej publiczności w fazie zasadniczej zgromadził na swoim koncie 13 punktów. Takim samym dorobkiem legitymował się Jacek Krzyżaniak. Do wyłonienia nowego Indywidualnego Mistrza Polski konieczne było rozegranie wyścigu dodatkowego.
W nim lepiej spod taśmy wyszedł Krzyżaniak, który lepiej rozegrał pierwszy łuk. Jego rywal zarzucał mu biegu niesportową jazdę, a kibice zasiadający na trybunach stadionu przy ulicy Olsztyńskiej w Częstochowie jednoznacznie pokazali co sądzą o jeździe nowokreowanego mistrza kraju. Po biegu w stronę Krzyżaniaka poleciały plastikowe butelki, a wychowanek Apatora Toruń do końca swojej kariery był witany w Częstochowie przeraźliwymi gwizdami.