Cezary Łysanowicz regularnie towarzyszy braciom Pawlickim w zawodach indywidualnych. Nie inaczej było w piątek, kiedy Piotr triumfował w finale Młodzieżowych Indywidualnych Mistrzostw Polski. - Obaj bracia byli absolutnie jednymi z faworytów tych zawodów, ale przecież grono chętnych do medalu było szersze. Nie możemy zapominać choćby o Maćku Janowski, Patryku Dudku, czy Bartoszu Zmarzliku. Zawody nie ułożyły się dla nas niezbyt dobrze, bo zawalił Przemek. Zresztą także nie ułożyły się one Maćkowi Janowskiemu, ale to już nie nasz problem. Piotrek natomiast wykonał kapitalną robotę. Był bardzo szybki ze startu, ale również na trasie nie brakowało mu prędkości, bo uzyskiwał najlepsze czasy. Jego zwycięstwo było bezdyskusyjne.
Również w sobotę Prezes Stokłosa Polonii Piła był ze swoimi podopiecznymi w Lesznie podczas mistrzostw kraju seniorów. Podkreśla, że bracia Pawliccy czuli się przed tymi zawodami bardzo pewnie i żałuje, że wykluczenie Piotra pozbawiło go medalu. - W zawodach seniorskich jechała już krajowa czołówka. Zabrakło co prawda Tomasza Golloba, ale to ze względu na kontuzję, natomiast reszta stawki musiała wywalczyć swój awans na torze. Obsada była bardzo ciekawa i gwarantowała walkę, co się potwierdziło. Przemek i Piotrek wśród nich czuli się bardzo dobrze. Nie było widać po nich żadnej tremy i presji. Szczególnie Piotrek był po piątkowym sukcesie bardzo wyluzowany. Gdyby nie kontrowersyjna decyzja sędziego za rzekome spowodowanie upadku w pierwszym łuku, to myślę, że Piotrek też by stanął na podium. Bardzo nad tym ubolewaliśmy i długo to analizowaliśmy. Decyzja była niesłuszna i skrzywdziła Piotrka.
Zwierzchnik pilskiego klubu jest natomiast w pełni usatysfakcjonowany z postawy Przemysława Pawlickiego. Uważa, że wywalczył medal dzięki ambitnej walce, mimo średniego początku turnieju. - Przemek pojechał bardzo fajne zawody. Walczył do końca i dzięki temu jechał w biegu barażowym z Piotrem Protasiewiczem i Grzegorzem Walaskiem. W nim kapitalnie rozegrał pierwszy łuk i pewnie wygrał na dystansie. Jedynie szkoda, że po zakończeniu biegu popełnił mały błąd i zanotował upadek. Troszeczkę jego zdrowie zaszwankowało, ale już jest dobrze i we wszystkich zaplanowanych spotkaniach pojedzie.
Przyszłość braterskiego duetu nie jest jeszcze znana. Cezary Łysanowicz również nie zamierza jeszcze informować o planach liderów swojego klubu na przyszły sezon i pytanie kwituje krótką odpowiedzią. - Póki co na temat ewentualnego kolejnego roku startów braci w Pile się nie wypowiadam.
Łyżką dziegciu w beczce miodu są coraz częściej pojawiające się zarzuty, jakoby Cezary Łysanowicz był "prezesem tylko dwóch zawodników" i faworyzował liderów zespołu kosztem reszty żużlowców. Włodarz klubu zdecydowanie odrzuca takie oskarżenia. - Nikogo z zawodników nie faworyzuje. Staram się pomagać każdemu i oni mogą to powiedzieć. Pomagam Patrykowi Dolnemu, Cyprianowi Szymko, Pawłowi Staszkowi, Piotrowi Rembasowi, innym chłopakom... Jeżeli coś potrzeba to dostają. Wiadomo, że Piotrek i Przemek jeżdżą bardzo dużo zawodów indywidualnych, a wydaje mi się naturalne, że skoro reprezentują barwy Piły, to moim obowiązkiem jest, aby wystartowali w nich jak najlepiej. Myślę, że jakąś cegiełkę do tego dołożyłem, jednak nie jako osoba indywidualna, ale jako klub.
Cezary Łysanowicz dziękuje swoim podopiecznym po wygranym meczu