Zawiedli podstawowi zawodnicy - komentarze po meczu Lubawa Litex Ostrów Wlkp. - Lubelski Węgiel KMŻ

Pierwszej porażki w tym sezonie na własnym torze doznał zespół Lubawy Litex Ostrów Wielkopolski. Z sukcesu po meczu cieszyli się żużlowcy z Lublina, którzy wskoczyli na drugie miejsce w tabeli II ligi.

Jan Grabowski (trener Lubawy Litexu ): Jedzie się tak jak przeciwnik pozwala. Byliśmy gorszą drużyną. Zawiedli nasi podstawowi zawodnicy. Bardzo mi przykro po tej porażce, bo bardzo zależy mi na awansie.

Grzegorz Dzikowski (trener Lubelskiego Węgla): Wygraliśmy, ale nie było to lekko osiągnąć. Co do mojej drużyny wszyscy zrobili swoje. Mieliśmy mniej dziur w składzie. Trener Grabowski nie miał za dużego pola rażenia, za wyjątkiem Łukasza Sówki. Jednak jeden zawodnik meczu nie wygra.

Mariusz Staszewski (Lubawa Litex): Mimo zdobytych 10 punktów nie jestem zadowolony. Najbardziej boli to, że przegraliśmy. Nie wygrywaliśmy startów, co na własnym torze nam się rzadko zdarza.

Adrian Gomólski (Lubawa Litex): Chcieliśmy pojechać jak najlepiej. Już od początku nie byłem dopasowany do toru. Wygraliśmy z Łukaszem Sówką co prawda na 5:1, ale nie byłem zbyt szybki. Później strasznie się męczyłem. Jestem zawiedziony swoją postawą.

Krzysztof Pecyna (Lubawa Litec): Przygotowania do meczu trochę popsuła nam pogoda. Nie mogłem odpowiednio dograć motocykla. Mimo porażki nie skreślałbym jeszcze naszych szans w walce o awans.

Zbigniew Suchecki (Lubelski Węgiel KMŻ): Tor nie przysparzał nam większych problemów. Trenowaliśmy w piątek w Lublinie na podobnym torze i byliśmy dobrze przygotowani. To spotkanie przybliżyło nas do pierwszej ligi. Teraz musimy wygrać jeszcze dwa mecze.

Mariusz Puszakowski (Lubelski Węgiel): Cieszę się, że dołożyłem cenne punkty i przyczyniłem się do zwycięstwa. Już po trzynastym biegu mogliśmy świętować wygraną. Jednak najpierw upadł Sówka i bieg został przerwany, a potem był mój urwany deflektor. Zrobiło się nerwowo, ale udało nam się dowieźć wynik do końca.

Komentarze (0)