- Ze wszystkich zawodników miałem najdłuższą przerwę. Nie jeździłem przez trzy miesiące. Gdyby tor był tak zły jak sugerowano przed meczem to chyba nie mógłbym skutecznie walczyć. Było jednak na tyle dobrze, że mogłem normalnie się ścigać bez żadnego problemu. Było sporo przesady w tym wszystkim co się mówiło o nawierzchni. Wiemy, że od jakiegoś czasu trwają nagonki na leszczyński tor. W niedzielę też się tego spodziewaliśmy. Wyszło jednak jeszcze gorzej niż zakładaliśmy. Można było się domyślić, że sędzia będzie miał jakieś tam wątpliwości. Ja jestem jednak najlepszym przykładem na to, że warunki było w porządku. Nie jeździłem długo a mimo to sobie radziłem. Nie było tak źle z torem jak mówiono - mówił Damian Baliński.
Wychowanek Unii Leszno zaliczył w niedzielę bardzo dobry powrót do ligowego ścigania. - Jestem bardzo zadowolony ze swojego występu. Miałem bardzo długą przerwę. To było jak powrót na tor po zimie. Czuję się dobrze, ale na pewno trochę mi jeszcze jazdy brakuje. Szkoda ostatniego biegu w którym przyjechałem na ostatniej pozycji. Tak jednak wypadło, że był to wyścig najlepszych zawodników tego dnia. Ten start mi nie wyszedł, ale mimo to mam powody do zadowolenia - powiedział Baliński.