Startujący w barwach Unibaksu młody Duńczyk mimo zadowolenia ze swojego indywidualnego występu nie krył rozgoryczenia z powodu nieuzyskania awansu przez jego drużynę do finału rozgrywek.- Powinienem być szczęśliwy, mój występ był niezły, ale co z tego, jeśli drużyna nie awansowała do finału. Jak się okazało strata, która była do odrobienia z pierwszego meczu, była jednak zbyt duża i dlatego nie udało się nam awansować. Przede wszystkim zbyt dużo oczek potraciliśmy na torze w Lesznie i okazało się, że nie jesteśmy w stanie aż tyle nadrobić. Szkoda, bo początek meczu mieliśmy fantastyczny, doskonale radziliśmy sobie z przeciwnikami i bardzo dobrze jechaliśmy jako drużyna. To na pewno trudne, kiedy jedzie się tak zmobilizowanym, a mimo to nie udaje się osiągnąć celu - powiedział dla SportoweFakty.pl Michael Jepsen Jensen.
Żużlowiec jeżdżący z Aniołem na plastronie wyraził także zadowolenia z nawierzchni jaką przygotowali gospodarze. - Dzisiaj byliśmy dobrze spasowani, ale także bardzo dobrze była przygotowana nawierzchnia, która była równa i można było się na niej dobrze pościgać. Niestety w Lesznie tor nie był dobry i dlatego ciężko się tam zdobywało punkty, pierwsze spotkanie okazało się kluczowe dla ostatecznego rezultatu - zakończył zawodnik.