- Czuję się bardzo rozczarowany. Uważam, że trenerowi Cieślakowi i Jankowskiemu udało się wydobyć maksimum możliwości ze swoich zawodników. Właśnie dlatego w finale rozgrywek pojedzie Falubaz i Unia. Trenerowi mojego zespołu nie udało się wyciągnąć z zawodników tego co najlepsze. Tor był przygotowany w sposób szkolny. Marek Cieślak przygotował nawierzchnię, która odpowiadała juniorom. Dzięki temu nawet najsłabsi żużlowcy Falubazu dobrze pojechali. Moim mistrzom wszystko się razem pomieszało, pojechali jak dzieci we mgle - powiedział w rozmowie ze SportoweFakty.pl Władysław Komarnicki.
Prezes Caelum Stali Gorzów nie szuka tanich usprawiedliwień dla swojej drużyny. Jego zdaniem przyczyn braku awansu do wielkiego finału nie należy szukać w burzy, która przerwała pierwszą odsłonę dwumeczu po ośmiu wyścigach. - To co wydarzyło się w Gorzowie nie ma większego znaczenia. Nawet przy minimalnej porażce w Zielonej Górze mogliśmy awansować do finału. Myślę, że cała nasza drużyna poza Matejem Zagarem popełniła wiele błędów. Mylili się Gollob i Pedersen, o pozostałych nawet nie warto wspominać. Naszym problemem w Zielonej Górze był brak odpowiedniej determinacji. Od kilkunastu lat Gorzów nie miał takiej szansy na wygranie rozgrywek jak tym razem. Szansę zaprzepaścili zawodnicy. Powinno się im wywiesić tablo w klubie, opisać tę historię, żeby na przyszłość wszyscy wiedzieli jak nie należy podchodzić do ważnych spotkań. Podejście do środowego meczu naszych żużlowców i sztabu szkoleniowego było nieodpowiedzialne, wręcz dziecinne. Oni przyjechali do Zielonej Góry z podniesionym czołem, wszyscy byli spokojni, nikt nie przywiązywał wagi do tego, że będzie trzeba walczyć. Dwóch juniorów z Zielonej Góry zdobyło więcej punktów niż reprezentanci Danii. Czy to nie jest śmieszne? Jak się spojrzy na nazwiska naszych żużlowców, ich osiągnięcia i zestawi się to z postawą w środowym meczu to nie wiadomo czy się śmiać czy płakać. Nie spałem całą noc, zastanawiałem się dlaczego tak się stało. Nasi zawodnicy zaprezentowali się jak leniwe, spasione koty. Moi trenerzy powinni uczyć się od Marka Cieślaka tego jak się motywuje żużlowców. Do tej pory nikt z zawodników czy sztabu szkoleniowego jeszcze nie zadzwonił do mnie i nie przeprosił.
Władysław Komarnicki bardzo ciepło wypowiedział się zarówno o gorzowskich kibicach jak i zielonogórskiej drużynie. - Jestem dumny z tego jak zaprezentowali się w Zielonej Górze nasi kibice. Chciałbym za pośrednictwem portalu SportoweFakty.pl serdecznie im podziękować za wspaniały doping oraz przeprosić za nieudolną jazdę naszych zawodników. Proszę zwrócić uwagę na to jak oni wspaniale zachowali się po meczu, kiedy gromkimi oklaskami nagrodzili żużlowców Falubazu. Potrafili docenić ich determinację. Zawodnicy Falubazu zasłużyli swoja postawą na ciepłe podziękowania. Sam biłem im brawo. Szkoda, że nie można tego powiedzieć o naszych leniwych kotach. Gospodarze mimo braku Grega Hancocka pokazali wielką sportową złość.