Ten sezon dla Stokłosa Polonii Piła kończy się wręcz idealnie. Pierwsze miejsce w tabeli i awans do I ligi to postęp, o którym jeszcze choćby w zeszłym sezonie nawet nie myślano. Jednym z zawodników zwycięskiej ekipy jest Andriej Korolew, któremu nie dane było jednak często występować. - Można ten sezon nazwać dla mnie straconym, bo w końcu zawodnik jest od tego, żeby jeździć. Tak się złożyło, że wprowadzili KSM i z niektórymi zawodnikami w składzie się nie mieściłem. Trudno mi coś powiedzieć na ten temat, bo nie jestem od budowania składu. Sezon jest stracony, bo nie jeżdżąc traci się do regularnie występujących dystans i trudno później zbudować formę i robić zamierzony wynik. Nie mam o to do nikogo żalu. W klubie rządzi trener i prezes, a skład jest ustalany dla drużyny, żeby osiągać jak najlepsze wyniki. Na początku nie pokazałem tego na co mnie stać i przez to nie byłem brany pod uwagę.
Łotysz z polskim paszportem poważnie zastanawia się nad swoją przyszłością. Przewiduje, że jeśli nie uda mu się znaleźć na kolejny rok w składzie pierwszoligowego zespołu, to zajmie się biznesem. Jego atutem będzie z pewnością KSM wynoszący 2,50. - Przez zimę będę pracował i liczył na dobrą propozycję. Jak dostanę odpowiednie pieniądze na przygotowania, dobry sprzęt, to jestem w stanie osiągnąć jeszcze niezły wynik. Mam dobrą formę fizyczną, nie patrząc na mój wiek. Ostatnio mam kłopoty sprzętowe, bo od czterech lat jeżdżę na tym samym. Mam dwa silniki i cały czas tylko ich używam. W drugiej lidze, mimo że poziom rośnie, trudno jest pozyskać sponsora i odnowić motocykle. Jak się pojawią propozycje z pierwszej ligi, to będę je rozważał, jak nie to chyba druga liga w przyszłym roku nie będzie wypłacalna i może to się okazać straconym czasem.
Trener Piotr Szymko po ostatnim meczu powiedział, że praca wykonana przez Korolewa podczas zawodów w parku maszyn jest warta tyle, co sto lub dwieście punktów. Kapitan pilskiego zespołu zdradza za co chwali go nie tylko trener, ale również koledzy z drużyny. - Przede wszystkim podpowiadałem. Znam każdy tor od lat i porównując warunki z naszą nawierzchnią mogłem doradzać jakich przełożeń należy użyć, aby od pierwszego biegu nie robić błędów i od razu wygrywać. Wiadomo, że na obcym torze możesz pierwszy, drugi i trzeci bieg przegrać, a potem zrobić poprawki i wszystko wraca na swój poziom. Zazwyczaj jest już jednak wówczas za późno na odrobienie strat, a jak masz dobre podpowiedzi i jedziesz od początku, to robi się przewaga.
Andriej Korolew mimo wielu lat spędzonych na żużlowych torach nadal potrafi cieszyć się jazdą. Okazuje się, że nawet ekstraliga ma czego pozazdrościć najniższej klasie rozgrywkowej. - W klubie przede wszystkim panuje miła atmosfera. W drugiej lidze nie ma co dzielić, bo tu każdy jedzie prawdziwy żużel. W ekstralidze mieszają, kombinują, a tu takie rzeczy nie wchodzą w grę. Jedzie się prawdziwy żużel i z tego się cieszę, bo mogę może nie zawsze w tym roku skutecznie, ale uczciwie rywalizować na torze z innymi zawodnikami.
Andriej Korolew w sezonie 2011 wystąpił tylko w sześciu meczach Stokłosa Polonii Piła